poniedziałek, 2 grudnia 2013

Lifting - 45 minut masażu - cuda

Moja fascynacja masażem Rosenberga trwa nadal i powiem więcej - pogłębia się.
Przez ostatnie 6 tygodni zajmowałam się głównie zgłębianiem tajników tej terapii. I cóż mogę powiedzieć, to nie magia, to racjonalne działanie masażysty, który dokładnie wie jakie punkty naszego organizmu należy pobudzić, aby zaczął on pracować tak jak wcześniej. Rzeczywiście  efekty są oszałamiające.
Miałam możliwość wziąć udział w szkoleniu z tej techniki, więc po 6 tygodniach jestem dyplomowaną (w stopniu pierwszym) osobą, która może zacząć praktykować.




Anna, jako entuzjastka prawie wszystkich znanych jej technik masażu, od razu poprosiła o przetestowanie "tej" metody na niej jako modelce.
Twarz Anny (61.) nie prezentuje się najlepiej. Jest alergiczką, uczuloną na wiele składników kosmetyków, co bardzo zawęża możliwości poprawy stanu skóry. Jest także wielką przeciwniczką wszelkiego rodzaju wypełnień, tak pożądanych przez wiele pań. Na buzi Anny wyraźnie widać upływ czasu. W naszym gabinecie mamy kilka klientek znacznie starszych od Anny, a ich cera i wygląd są w znacznie lepszym stanie.
Anna potraktowała tę próbę terapii jako wielką szansę na poprawę stanu skóry.

Tak więc przystąpiłyśmy do dzieła. Zdjęcie dokumentujące wygląd modelki przed serią zabiegów zostało oczywiście zrobione.
45 minut masażu minęło błyskawicznie. Anna wstała i w 4-osobowym gronie przyglądałyśmy się przemianom na buzi. Efekty były widoczne gołym okiem:
1. zmienił się koloryt twarzy - skóra stała się jaśniejsza, wygładzona i bardzo delikatna (początkowo: szary, ziemisty kolor, typowa zmęczona cera, niewyglądająca najzdrowiej)
2. skóra stała się wyczuwalnie dobrze nawilżona (w czasie zabiegu nie stosowane były żadne kosmetyki ani zwykłe nawilżacze)
3. "worki" pod oczami zmniejszyły się o połowę
4. zmarszczki wokół oczu uległy spłyceniu
i jako bonus
5. doskonałe samopoczucie, jak to określiła Anna - zniknęło "5 kg obciążenia z okolic ramion". 

Jak na pierwszy zabieg z serii 10, to uważam że osiągnęłyśmy doskonałe rezultaty. Zarówno Anna jak i ja nie możemy doczekać się kolejnego masażu.

Zdjęcie zrobione po zabiegu nie oddaje efektów widocznych gołym okiem, a photoshopa nie będę używać. Nie zamieszczam więc, ale jak tylko uda się to uchwycić aparatem, to na pewno się pochwalę.
W czwartek podzielę się uwagami, po następnym masażu.
Nigdy nie widziałam osoby, która poddała się całej serii, więc bardzo się cieszę bo teraz będę miała taką  okazję.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz