niedziela, 29 grudnia 2013

Lifting poprzez masaż - niedoceniana metoda?

Masaż twarzy oparty na technice Stanleya Rosenberga jest jak się wydaje wciąż niedoceniany, choć jego efekty śmiało można porównać do wysokonakładowych, popularnych w ostatnich latach zabiegów kosmetycznych.


 Masaż ten opiera się na pracy manualnej na tkance łącznej i powięzi w okolicach głowy, szyi i dekoltu. Na niewiele zdadzą się tutaj umiejętności tradycyjnych technik masażu. Tu przede wszystkim potrzebna jest duża wiedza i zrozumienie tematu przez masażystę. Takie techniki jak masaż łącznotkankowy, terapia cranio-sacral czy rolfing są bardzo przydatne, ale subtelność jaka potrzebna jest do wykonania masażu twarzy metodą Rosenberga jest dużo, dużo większa.
Istotą masażu jest przywrócenie naturalnego napięcia  mięśni twarzy, zaburzenie którego powoduje utratę elastyczności i inne dysfunkcje tkanki łącznej, a to z kolei wpływa na stan skóry, powstawanie bruzd i zmarszczek na twarzy. Długotrwały stres powoduje utrwalanie się niekorzystnych zmian w wyglądzie, co może prowadzić do asymetrii lub nawet do całkowitej zmiany wyrazu twarzy.
Rozluźnienie powięzi i tkanki łącznej powoduje zwiększenie przestrzeni dla mięśni, które wówczas mają możliwość odzyskania prawidłowego napięcia. Dzięki temu przywrócona zostaje naturalna mimika twarzy. Skóra twarzy staje się wilgotna, nawilżona. Twarz jest wyraźnie wypoczęta i świeża.

Moja przygoda z tą techniką zaczęła się kilka miesięcy temu. Na początku chciałam wypróbować tę technikę na przyjaciółce i tak tydzień po tygodniu pracuję nad twarzą Anny. Zmiany na jej twarzy są ogromne, a co najważniejsze zauważa to otoczenie. Ja oceniając efekty po każdym masażu mogłabym być nieobiektywna, może widziałabym to co chcę zobaczyć. Teraz jednak jestem już pewna skuteczności tej metody.  Widzę to ja i widzą to inni, którzy nie mają pojęcia co się stało, że wygląd Anny tak się zmienił.
W tej chwili pracuję nie tylko nad Anną. Mam już kilkanaście pań chętnych do wypróbowania tej jakże skutecznej i co najważniejsze bezpiecznej metody liftingu. Panie już po pierwszym zabiegu są zachwycone (choć efekt liftingu pojawia się po drugim lub trzecim masażu), bo masaż ten wpływa również znacząco na poprawę nastroju, a też mogę zaryzykować twierdzenie, że likwiduje on stany lękowe i depresyjne.

Niecierpliwie czekam więc na kolejne efekty mojej pracy, o czym na pewno poinformuję.

sobota, 28 grudnia 2013

Święta, święta i... manicure

Święta minęły nawet nie wiadomo kiedy. Tydzień przedświąteczny należy wykreślić z życiorysu. Krótki opis przedstawiałby się tak - praca, praca, praca i po Wigilii. Tradycyjnie klientki dopisały więc nie można narzekać.



 Na zdjęciu najszybszy manicure hybrydowy jaki zrobiłam - 28 min. Ale cóż jak się kończy pracę w Wigilię o 15-tej, trzeba przygotować wszystko w domu i o 19-tej usiąść przy stole, to nie ma czasu na żadne zabawy.
Do wykonania tych "paznokci" użyłam lakierów "Kayline" - kolory: czerwień makowa i złoty. To jedyna czerwień jaką znalazłam, idealnie dopasowana do mojego wigilijnego stroju. Zdjęcie może nie jest najwyższej jakości, ale pazurki były piękne.
Moim noworocznym życzeniem jest odrobina więcej czasu na przygotowania do Sylwestra, ale już wiem że to mało realne życzenie.
Pozdrawiam Wszystkich jeszcze Świątecznie.

czwartek, 19 grudnia 2013

Lakierowe kolorki

To kolorki nowych lakierów Garden of Colour.


Bladoniebieski piaskowy jest rewelacyjny i myślę, że zdecydowanie zajmuje pierwsze miejsce. Na moim prywatnym podium znalazł się jeszcze ciemnofioletowy (choć może na zdjęciu wygląda nie najlepiej) oraz pastelowa zieleń (w lekko brokatowym tonie).
Ale myślę, że każdy stworzy sobie swój prywatny ranking.

środa, 18 grudnia 2013

Najlepszy lakier do paznokci... czy najważniejszy jest kolor?

Nie potrafię normalnie funkcjonować nie mając pomalowanych paznokci. Obecnie najczęściej używam lakierów hybrydowych, właściwie za jeden z cudów tego świata uznaję fakt, że pojawiły się one na świecie.
Ale też jak wiele z nas, nie potrafię przejść obojętnie obok zwykłych lakierów, których używam na ogół w weekendy (gdy jest troszkę więcej czasu, aby się nimi trochę pobawić). Jest też całe grono klientek, które przychodzą na zwykły manicure i proszą o coś "oryginalnego na wieczór". Więc z powodu zbliżających się wielu okazji ku temu, kupiłam kilka nowych kolorków dla nich.


Znudzona marką Inglot, a także świetnymi lakierami OPI, postanowiłam wrócić do lakierów, które kiedyś były moimi ulubionymi - Garden of Colour.
To lakiery, które w zdecydowany sposób różnią się od Inglota. Aplikowana warstwa lakieru nie jest tak cienka i delikatna, sądzę że mają ładniejszy połysk, no i to na czym mi najbardziej teraz zależało - inne odcienie, niż te których używałam od dłuższego czasu. Jeśli chodzi o trwałość tych lakierów, to wyglądają pięknie na paznokciach około 3-4 dni. Inglot czasami trzyma się dłużej, ale też nie zawsze.
Nie piszę tu ani słowa o OPI, bo jednak ani Inglot ani Garden nie są w stanie z nim konkurować. Natomiast oba nasze rodzime lakiery cenowo są znacznie atrakcyjniejsze od OPI.
Teraz - w okresie świątecznym - myślę, że można się pobawić w oryginalne wzory, inne odcienie. Za chwilę sylwester, więc tu już tylko manicure dobrany do stroju, na tę jedną noc. Kilka odcieni, jak np. bladoniebieski - piaskowy to już zupełnie na zamówienie, choć muszę przyznać że to piękny kolor i sama z pewnością go użyję.
Postaram się zrobić zdjęcia ciekawych paznokietków i potem zamieścić w galerii. Muszę też wypróbować kilka wzorów, czym też na pewno się podzielę z Wami.
Wypróbujcie te lakiery, na pewno Wam się spodobają i nie nadszarpną zbytnio kieszeni.

piątek, 13 grudnia 2013

Cera tłusta - dobroczynny wpływ azulenu

Azulen to związek posiadający zdolność hamowania syntezy histaminy /* w komórkach i przez to właśnie jest środkiem działającym antyalergicznie, bakteriobójczo i przeciwzapalnie. Te cechy azulenu dedykują kosmetyki zawierające go dla cery tłustej, mieszanej i wrażliwej.
Bardzo bogate w azuleny są kwiatostany rumianku. Wyciąg z nich wykorzystywany jest do produkcji lotionów po opalaniu, ponieważ łagodzi oparzenia słoneczne, kosmetyków dla niemowląt, kosmetyków dla skóry podrażnionej i zmienionej zapalnie, preparatów oczyszczających, maseczek i ampułek.

Wszystkim, którzy borykają się z problemami charakterystycznymi dla cery tłustej i wrażliwej, proponuję przetestowanie - Creme a L'Azulene - austriackiej firmy Dr. Temt.


Krem ma znakomitą konsystencję, jest jedwabisty, o cudownym delikatnym zapachu. Azulen nadaje mu przepiękny błękitny kolor, co wywołuje jednak zdziwienie u klientek, przyzwyczajonych głównie do preparatów bezbarwnych lub w delikatnych, pastelowych kolorach (hehe).
Krem hamuje i normalizuje działanie gruczołów łojowych, wspomaga utrzymywanie właściwego pH skóry, stabilizuje poziom nawilżenia, sprawia że skóra staje się miękka i elastyczna.

Składniki aktywne:

  • azulen – działa przeciwzapalnie i łagodząco, przyspiesza gojenie się,
  • ekstrakty z ziół, m. in. tymianek, który ma właściwości ujędrniające,
  • szałwia – działa antybakteryjnie, odkażająco, przeciwzapalnie,
  • hamomelis – działa przeciwzapalnie, ściągająco, powoduje lepsze ukrwienie i uszczelnienie naczynek.
Osoby o tłustej cerze są "zakochane" w tym kremie, skóra po aplikacji jest gładka, rozjaśniona i co najważniejsze dla nich - MATOWA. I choć to produkt profesjonalny można go też znaleźć (w gabinetach kosmetycznych) w mniejszych opakowaniach przeznaczonych do pielęgnacji domowej.

*/ za Wikipedią: Histamina występuje naturalnie w organizmie ludzkim, pełni funkcję mediatora procesów zapalnych, neuroprzekaźnika.

czwartek, 12 grudnia 2013

Mikrodermabrazja korundowa nie dla każdego

Zanim na rynku pojawiła się mikrodermabrazja diamentowa, złuszczanie naskórka przeprowadzano już metodą mikrodermabrazji korundowej (stosowanej również obecenie), która jest znacznie silniejszym i bardziej inwazyjnym zabiegiem, niż diamentowa.
Korund używany w czasie zabiegu, to nic innego jak tlenek glinu, w formie proszku (drobniutkiego piasku), który pod wpływem wysokiego ciśnienia usuwa martwe komórki skóry. Proszek ten jest jednorazowy, sterylny  i nigdy nie może być stosowany ponownie. Z tego względu mikrodermabrazja korundowa jest całkowicie bezpieczna dla klienta.(diamentowa wymaga sterylizacji końcówek diamentowych po każdym zabiegu).
 

Na załączonym schemacie, można prześledzić stan naskóra przed i po zabiegu. Wyraźnie można zaobserwować jak zmienia się liczebność żywych komórek w naskórku, co bezpośrednio wspływa na finalny stan naszej skóry.

Mikrodermabrazja korundowa nie jest jednak zabiegiem dla każdego. Nie można jej przeprowadzać na skórze naczynkowej, nie jest zalecana dla skóry delikatnej i łatwo ulegającej podrażnieniom.

Prawidłowo przeprowadzony zabieg przynosi efekty takie jak: rozjaśnienie skóry, zmniejszenie intensywności przebarwień, zwiększenie elastyczności skóry, zlikwidowanie martwego naskórka. Skóra jest świetnie przygotowana na przyjmowanie kosmetyków, które są w stanie przeniknąć do głębszych jej warstw.

Czasami klientki są niezadowolone z efektów mikrodermabrazji, które są słabo widoczne na ich twarzach, ale to świadczy o tym, że intensywność zabiegu była zbyt słaba lub zbyt długie były odstępy czasu pomiędzy zabiegami.. Jednak wykonanie tego zabiegu zbyt agresywnie może spowodować uszkodzenia skóry właściwej, co może objawić się długotrwałym podrażnieniem (kilka tygodni), a to z kolei może spowodować przebarwienia skóry lub nawet blizny.

Zabiegi mikrodermabrazji należy wykonywać w serii (przerwa pomiędzy zabiegami co najmniej 7 dni), następnie co 3 miesiące, a potem 1 raz na pół roku

wtorek, 10 grudnia 2013

Peeling kawitacyjny - zabieg dla każdego

W dzisiejszych czasach zabiegi kosmetyczne stały się bardzo popularne. Ale cóż się dziwić, kiedy wiele z nich leczy naszą skórę, upiększa nas, przez co znacząco podnosimy sobie komfort życia i co najważniejsze polepsza się przez to nasze samopoczucie.
Urządzenia kosmetyczne są ogromnymi atutami w naszych rękach, które nadają pielęgnacji skóry zupełnie nowy wymiar. Ale nie tylko pielęgnują, nawet leczą. Wiele lat wcześniej dużą zmorą dla młodzieży, ale nie tylko dla młodzieży, był trądzik.
Dziś peeling kawitacyjny w stosunkowo krótkim czasie jest w stanie zlikwidować taki problem.




Peeling kawitacyjny pozwala na dokładne usunięcie nadmiaru sebum z porów i mieszków włosowych oraz na pozbycie się zaskórników, wągrów i bakterii. Zabieg polega na wykorzystaniu fali ultradźwiękowej i związanego z nią zjawiska kawitacji do oczyszczania martwych komórek warstwy rogowej skóry. Wpływa na wzrost metabolizmu komórek, aktywację enzymów komórkowych, poprawia mikrokrążenie krwi. Peeling wygładza skórę, powoduje jej nawilżenie, nawodnienie oraz zmiękcza naskórek, a dodatkowo ma działanie dezynfekujące.
Dedykowany jest wrażliwej, delikatniej skórze, skłonnej do podrażnień i rozszerzonych naczynek, trudnogojącej się, a także jako bezinwazyjny zabieg oczyszczający dla skóy skłonnej do wyprysków, trądzikowej, przetłuszczającej się.

Efekty:

  • złuszczanie zewnętrznej warstwy rogowej, martwych komórek
  • usuwanie nadmiaru łoju, bakterii i substancji toksycznych
  • usunięcie pozostałości kosmetyków
  • przyspieszenie odnowy komórkowej
  • głębokie nawilżenie i dotlenienie skóry
  • wzrost przekrwienia w warstwach naskórka i skóry właściwej
  • rozjaśnienie przebarwień naskórkowych
  • niszczenie bakterii i drobnoustrojów wywołujących trądzik
Uwaga: peelingu kawitacyjnego nie należy wykonywać na bliskiej okolicy oka.

Jeśli coś jeszcze chcielibyście wiedzieć przed skorzystaniem z tego zabiegu, po prostu pytajcie.

poniedziałek, 9 grudnia 2013

Mikrodermabrazja diamentowa - ABC

Zadaniem mikrodermabrazji jest poprawa kondycji i korekta skóry oraz usuwanie zrogowaciałych komórek z jej zewnętrznej warstwy. Urządzenia do tego zabiegu pozwalają na stopniowe i kontrolowane złuszczanie naskórka. Nazywamy to kontrolowaną mikrodermabrazją, ponieważ zarówno zrogowacenie naskórka, które należy usunąć, jak i intensywność zabiegu (głębokość złuszczania) są oceniane i dobierane indywidualnie.

Dzięki umiarkowanemu usuwaniu górnych warstw naskórka, w jego warstwie podstawnej dochodzi do intensywnego tworzenia się nowych, pełnowartościowych komórek. Wędrują one do góry i zastępują komórki uszkodzone, a złuszczanie następuje stopniowo, warstwa po warstwie. Nie ma tu niebezpieczeństwa zbyt głębokiego lub nierównomiernego złuszczania, ani powstawania blizn. Zabiegi mikrodermabrazji są bezbolesne.

Wskazania do mikrodermabrazji diamentowej:
  • trądzik pospolity (grudkowy, zaskórnikowy)
  • blizny potrądzikowe
  • łojotok
  • rozszerzone pory
  • zaskórniki, prosaki
  • blizny
  • przebarwienia i odbarwienia
  • uszkodzenia posłoneczne
  • szorstki, zrogowaciały naskórek
  • rozstępny
  • cellulit
  • wiotkość skóry
  • rogowacenie około mieszkowe
Zabiegi mikrodermabrazji można przeprowadzać na wszystkich typach skóry od łojotokowej i trądzikowej do bardzo wrażliwej i suchej, od białej do bardzo opalonej, od bladej do bardzo ukrwionej. Mikrodermabrazji mogą być poddane różne części ciała - twarz, szyja, dekolt, plecy, dłonie czy nogi.
W czasie jednego zabiegu istnieje możliwość ścierania od 3 do 5 razy całej powierzchni poddanej zabiegowi (np. twarz). Przeciętnie zabieg trwa od 10 do 20 minut.


Moja "mikro" z firmy Kate Beauty Professional pracuje już długo, działa bezawaryjnie i muszę przyznać, że miałam duże szczęście trafiając na taką firmę.

Efekty zabiegów, które udało mi się osiągnąć u klientek: (widoczne)
  • spłycenie powierzchownych zmarszczek i niewielkich rozstępów
  • wygładzenie skóry, poprawę jej elastyczności
  • zmniejszenie przebarwień starczych
  • poprawa jakości skóry (struktury i kolorytu)
  • zmniejszenie rozszerzonych porów
  • zmniejszenie łojotoku
Aby uzyskać takie wizualne efekty, w skórze niewątpliwie musiało dojść do:
  • pobudzenia procesów odnowy naskórka, fibroblastów do produkcji kolagenu oraz elastyny
  • przyspieszenia krążenia krwi i limfy
  • wzrostu absorpcji składników aktywnych z kosmetyków
  • ochrony skóry przed starzeniem
  • odżywienia i nawilżenia skóry
Zabiegi przeprowadza się jako serię od 2 do nawet 10. Po każdej mikrodermabrazji poprawa stanu skóry jest coraz bardziej widoczna.

Peeling enzymatyczny

Wśród znanych mi peelingów ziarnistych (mechanicznych) mam już swojego faworyta (patrz: wcześniejsze posty), ale jak wiemy nie nadają się one dla wszystkich cer. W przypadkach cery wrażliwej, suchej a szczególnie naczynkowej peeling ziarnisty może spowodować wiele "szkód". Wówczas należy sięgnąć po dobry peeling enzymatyczny. On zadziała zdecydowanie delikatniej, enzymy zawarte w takim kosmetyku rozpuszczają naskórek, złuszczając martwe komórki.

Bardzo ciekawym produktem jest  Peeling Hawajski - dr Temt


Peeling ten ma postać gęstego kremu. Jest to kosmetyk zbudowany na bazie bromeliny, którą pozyskuje się  z ananasów. Bromelina to enzym zdolny do usuwania martwych komórek naskórka bez podrażniania skóry. Z uwagi na właściwości przeciwzapalne, wyciąg z ananasa używany jest też często w kremach i balsamach antycellulitowych. Duża zawartość witaminy C w ananasach sprawia też, że wykorzystuje się go do produkcji kosmetyków likwidujących przebarwienia skóry.
Peeling ten może być stosowany nie tylko na twarz, ale i na całe ciało.

Stosowanie go jest bardzo proste. Wystarczy nałożyć nie zbyt cienką warstwę i odczekać 8-10 minut, aby kosmetyk troszkę "wysechł". Lekko zwilżonymi dłońmi, okrężnymi ruchami, delikatnie przemasować twarz, co w efekcie spowoduje usunięcie obumarłego naskórka. Następnie dobrze zmyć twarz letnią wodą.

Efekty:
1. idealnie gładka buzia
2. ujednolicony kolor skóry
3. skóra rozjaśniona i promienna

Po takim zabiegu, skóra jest świetnie przygotowana do wprowadzenia preparatów, które ją odżywią, ujędrnią itd. Aktywne składniki łatwiej przedostaną się do głębszych warstw skóry.

Peeling ten to kosmetyk z gatunku bardzo dobrych, a efekty widoczne są natychmiast, co budzi zadowolenie osób go używających. Polecam.

niedziela, 8 grudnia 2013

Kolejny sposób na piękne włosy...?

Joanna, mistrzyni fryzur wszelkich, poprosiła mnie o wypróbowanie nowego szamponu, który miał czynić cuda:  Inebrya - Hair lift shampoo - z kolagenem, Age therapy

Wszystko zapowiadało, że to "cudo" uzdrowi i uświetni moje włosy, które są przesuszone, niegrzeczne i zniszczone wielokrotną koloryzacją.  Szampon ten jest elementem nowej linii profesjonalnych produktów do włosów przeznaczonych dla pań po 35. roku. Linia Age therapy to szampon, odżywka i serum, 3 produkty których składnikami aktywnymi są: kolagen, elastyna, szafir i olej z bawełny.
Jak obiecuje producent, po zastosowaniu włosy odzyskują  młody wygląd, są wygładzone, pogrubione a także podwajają swoją objętość.
No cóż, szampon o przyjemnym, nieagresywnym zapachu, o standardowej konsystencji i teksturze. Na włosach zachowuje się podobnie jak szampony innych firm.
Niestety, ale efekty bardzo trudno dostrzec. Oczywiście włosy są czyste i odświeżone, ale to chyba wszystko. Żadnych spektakularnych lub mniej spektakularnych rezultatów nie da się dostrzec.
Właściwie mogłabym wymienić kilka szamponów nie posiadających określenia "profesjonalny", które pozostawiają włosy w znacznie lepszej kondycji po umyciu, niż ta nowość firmy Inebrya.

Być może ta nowość ma bardzo atrakcyjną cenę, więc może dlatego niektórzy profesjonaliści będą go chętnie używać. Joanna odniosła identyczne wrażenie jak ja, obie byłyśmy zawiedzione.

poniedziałek, 2 grudnia 2013

Lifting - 45 minut masażu - cuda

Moja fascynacja masażem Rosenberga trwa nadal i powiem więcej - pogłębia się.
Przez ostatnie 6 tygodni zajmowałam się głównie zgłębianiem tajników tej terapii. I cóż mogę powiedzieć, to nie magia, to racjonalne działanie masażysty, który dokładnie wie jakie punkty naszego organizmu należy pobudzić, aby zaczął on pracować tak jak wcześniej. Rzeczywiście  efekty są oszałamiające.
Miałam możliwość wziąć udział w szkoleniu z tej techniki, więc po 6 tygodniach jestem dyplomowaną (w stopniu pierwszym) osobą, która może zacząć praktykować.




Anna, jako entuzjastka prawie wszystkich znanych jej technik masażu, od razu poprosiła o przetestowanie "tej" metody na niej jako modelce.
Twarz Anny (61.) nie prezentuje się najlepiej. Jest alergiczką, uczuloną na wiele składników kosmetyków, co bardzo zawęża możliwości poprawy stanu skóry. Jest także wielką przeciwniczką wszelkiego rodzaju wypełnień, tak pożądanych przez wiele pań. Na buzi Anny wyraźnie widać upływ czasu. W naszym gabinecie mamy kilka klientek znacznie starszych od Anny, a ich cera i wygląd są w znacznie lepszym stanie.
Anna potraktowała tę próbę terapii jako wielką szansę na poprawę stanu skóry.

Tak więc przystąpiłyśmy do dzieła. Zdjęcie dokumentujące wygląd modelki przed serią zabiegów zostało oczywiście zrobione.
45 minut masażu minęło błyskawicznie. Anna wstała i w 4-osobowym gronie przyglądałyśmy się przemianom na buzi. Efekty były widoczne gołym okiem:
1. zmienił się koloryt twarzy - skóra stała się jaśniejsza, wygładzona i bardzo delikatna (początkowo: szary, ziemisty kolor, typowa zmęczona cera, niewyglądająca najzdrowiej)
2. skóra stała się wyczuwalnie dobrze nawilżona (w czasie zabiegu nie stosowane były żadne kosmetyki ani zwykłe nawilżacze)
3. "worki" pod oczami zmniejszyły się o połowę
4. zmarszczki wokół oczu uległy spłyceniu
i jako bonus
5. doskonałe samopoczucie, jak to określiła Anna - zniknęło "5 kg obciążenia z okolic ramion". 

Jak na pierwszy zabieg z serii 10, to uważam że osiągnęłyśmy doskonałe rezultaty. Zarówno Anna jak i ja nie możemy doczekać się kolejnego masażu.

Zdjęcie zrobione po zabiegu nie oddaje efektów widocznych gołym okiem, a photoshopa nie będę używać. Nie zamieszczam więc, ale jak tylko uda się to uchwycić aparatem, to na pewno się pochwalę.
W czwartek podzielę się uwagami, po następnym masażu.
Nigdy nie widziałam osoby, która poddała się całej serii, więc bardzo się cieszę bo teraz będę miała taką  okazję.



czwartek, 28 listopada 2013

Lifting bez skalpela - czy to możliwe?

W dzisiejszych czasach, dysponując odpowiednio grubym portfelem, jesteśmy w stanie skutecznie poprawiać nasz wygląd. Gabinety kosmetyczne ostro konkurują ze sobą, wprowadzając coraz to nowe i nowocześniejsze zabiegi kosmetyczne, które pomagają w dążeniu do idealnego wyglądu. Starzejemy się wszyscy, o czym ewidentnie świadczy nasza twarz.. Skóra nie wygląda już tak młodo jak kilka czy kilkanaście lat temu. Oferta gabinetów kosmetycznych jest coraz szersza, jedne zabiegi są skuteczniejsze inne mniej, ale często chętnie inwestujemy jakieś pieniążki, które choć na chwilę pomogą nam "zatrzymać" czas. Wiele z tych zabiegów jest dość inwazyjnych, powodujących dyskomfort lub czasem jakieś przejściowe powikłania.
Medycyna estetyczna, za trochę większą gotówkę, oferuje również wiele zabiegów, które choćby na jakiś czas zmienią naszą twarz i ciało, "odejmując" im kilka lat. Tu już jednak, niestety, zabiegi wiążą się z bólem i cierpieniem, na które nie wszyscy jesteśmy gotowi.
Jednak żadne z tych działań nie daje efektów trwałych, cóż procesu starzenia nie da się powstrzymać.

I choć niewiarygodnie to brzmi, ale jest jeszcze inna metoda znakomitej poprawy naszego wyglądu - masaż twarzy metodą Stanleya Rosenberga.
Masaż ten polega na pracy manualnej na tkance łącznej i powięzi okolic głowy, twarzy i karku. Łaczy on terapię cranio-sacral, masaż łączno-tkankowy i pracę z oddechem. W czasie jego wykonywania nie stosuje się żadnych kosmetyków (nie są one potrzebne). Przy odpowiednim "zmotywowaniu manualnym" tkanki łącznej, skóra nawilża się samoczynnie, mięśnie rozluźniają się, zniwelowane zostaje napięcie układu nerwowego. Mięśnie stabilizują się i odzyskują prawidłowy tonus. Skóra jest wygładzona, cera wygląda świeżo i zdrowo, powraca naturalna mimika twarzy.
Oglądając taki pokaz byłam zszokowana efektami. Miałam wrażenie, że osoba, na której rozpoczynano masaż  to nie ta sama, która prezentowała się po zabiegu. Efekty były oszałamiające.
Twarz wyglądała na wypoczętą, zrelaksowaną, redukcji uległy bruzdy i zmarszczki, skóra odżywiona, dobrze ukrwiona, wypełniona.
Byłam tak zachwycona tym co widziałam, że również poddałam się masażowi. Rezultat był rewelacyjny.
Głębsze zmarszczki zostały spłycone, mniejsze po prostu zniknęły. Skóra wyglądała tak jak kilkanaście lat temu, świeżo i młodo.

Nie dziwię się teraz, że stosowanie takiego masażu regularnie jest nieinwazyjną alternatywą dla botoksu i skalpela. Najlepsze efekty uzyskuje się przy 10 zabiegach (1 raz na tydzień). Taka terapia pozwala na poprawę wyglądu i utrzymanie go przez ok. 2 lata.

Ale to nie wszystkie korzyści masażu Rosenberga. Masaż ten działa silnie antydepresyjnie. Procesy zachodzące w naszym organizniem w czasie jego trwania, zdecydowanie pozwalają pozbyć się napięć, które towarzyszą nam nieustannie. Poprawa wyglądu twarzy, daje możliwość bycia odbieranym przez otaczający nas świat jako osobę radosną i przyjazną. Może więc dlatego masaż ten jest popularny głównie wśród aktorów, polityków, wśród ludzi pracujących w reklamie i tam gdzie istotny jest kontakt z wymagającym klientem.

Choć ceny masażu nie należą do najniższych, polecam go wszystkim. A skalpele i tony kosmetyków można odłożyć na półkę.

środa, 27 listopada 2013

Kwas hialuronowy - krem czy ampułka?

Od wielu lat  kwas hialuronowy ma swoje zaszczytne miejsce w kosmetyce. A właściwie to nie zaszczytne miejsce, to raczej zawrotna kariera. Na początku specyfik ten był pozyskiwany z grzebieni kogutów. Obecnie jest on wytwarzany powszechnie jako syntetyk, a to upowszechniło jego zastosowanie.


Kwas hialuronowy naturalnie występuje w organizmie człowieka. Znajduje się w tkance łącznej, stawowej, w ścianach naczyń krwionośnych, w płynach ustrojowych, ale największa jego część,  bo aż 50%, występuje w skórze. Wraz z upływem czasu jego ilość maleje, co powoduje wysuszanie skóry i powstawanie zmarszczek. Kwas hialuronowy odpowiedzialny jest za utrzymywanie wilgotności naskórka i skóry właściwej. Tylko dobrze nawodniony naskórek jest gładki, jędrny i elastyczny.

Na rynku kosmetycznym możemy zaobserwować istny "wysyp" kremów, serum, ampułek zawierających kwas hialuronowy w swoim składzie. Ceny takich kosmetyków spadły znacząco i teraz już za stosunkowo niewygórowaną kwotę można kupić dobre specyfiki. Powstaje więc pytanie co wybrać dla siebie. Czy lepszy dla naszej skóry będzie krem, serum czy ampułka którą potraktujemy jak wypełniacz zmarszczek?

Krem z kwasem hialuronowym nie będzie działać równie skutecznie, jak serum które można wprowadzić w skórę głębiej za pomocą chociażby mezoterapii mikroigłowej lub używając go jako wypełniacza. Cząsteczka kwasu hialuronowego zawarta w kremie, nie ma szans przeniknąć przez skórę, a co za tym idzie krem nie wywoła żadnego długotrwałego efektu. Wypełnienia natomiast są na pewno skuteczniejsze, ale jest to metoda inwazyjna. Wstrzykiwanie substancji pod skórę może wywołać zarówno dyskomfort, jak i poważniejsze powikłania. Może więc właściwą metodą jest metoda pośrednia - mikroigłowa?

Tak wprowadzone w głąb skóry serum z kwasem hialuronowym lub kwas hialuronowy  są w stanie rzeczywiście zmienić strukturę skóry. Skóra staje się ujędrniona i nawilżona, a włókna kolagenowe pobudzone są w kierunku naturalnej odnowy.

Jednak należy też pamiętać, że każda skóra może zareagować inaczej. Zależy to od jej indywidualnych predyspozycji. Każda z nas musi wypraktykować to na sobie, a biorąc pod uwagę że widoczne efekty mogą się pojawić po 3-4 tygodniach stosowania jakiegoś kosmetyku, należy uzbroić się w cierpliwość.



Ostatnio przetestowałam serum hialuronowe w ampułkach firmy Kayline (z atestem dermatologicznym), zajęło mi to 6 tygodni. Efekty znakomite. Skóra wyraźnie odmłodzona, napięta, elastyczna, zmarszczki spłycone. Co ważne, serum można wprowadzać zarówno manualnie lub za pomocą mezoterapii bezigłowej (nie wszystkie klientki chcą poddać się mezoterapii mikroigłowej).

Poszukujmy fajnych preparatów, jest ich bardzo wiele, i na pewno każda z nas znajdzie coś dla siebie.

niedziela, 10 listopada 2013

Profesjonalnie czy "domowo"?

Tak jak wcześniej obiecywałam, dzisiaj kilka słów o innym produkcie firmy Dr. Temt.

Krem Effective plus



Zgodnie z opisem producenta, produkt zawiera 5 składników czynnych: tripeptyd complex, kwas hialuronowy, masło shea, extract z liści drzewa oliwnego i szarotkę górską. Kompozycja wydaje się być niezła, choć dzisiaj bardzo wiele kosmetyków zawiera kwas hialuronowy, który przeżywa obecnie swoje "5 a może i 10 minut" w kosmetyce.
Krem jest bardzo przyjemny w użyciu, ma świetną teksturę, piękny zapach. Po aplikacji jest bardzo dobrze wchłaniany przez skórę. Powoduje wyraźne odczucie świeżości i nawilżenia. Nie zauważyłam natomiast zwiększonego napięcia skóry, czy jędrności tak jak obiecuje producent. Być może jest to osiągalne po znacznie dłuższym okresie stosowania.
Mam wrażenie jednak, że to jest bardzo fajny krem, ale niestety jakich wiele można znaleźć na rynku. Nie wywołał we mnie żadnej reakcji typu "och i ach".
Zastanowiło też mnie stwierdzenie, że jest to "produkt do profesjonalnej pielęgnacji w domu". Tu należałoby się zastanowić nad sensem tego wyrażenia. Profesjonalna pielęgnacja różni się zasadniczo od tej codziennej, domowej. Więc trudno określić, czy producent chciał  zadedykować ten krem gabinetom kosmetycznym, czy nam wszystkim do codziennej pielęgnacji.
Moim zdaniem, krem Effective plus  sprawdza się w tej drugiej opcji, stojąc na półce z kosmetykami w zaciszu domowym i w takim wariancie to rzeczywiście fajny kosmetyk.
Trudno mu jednak będzie być produktem, który stanie się hitem kosmetyki profesjonalnej.

wtorek, 5 listopada 2013

Lakiery hybrydowe - fakty mało znane

Lakiery hybrydowe - piękne, trwałe, a przez to tak wygodne - ułatwiły życie niejednej z nas.

Mało kto wie, że na pomysł takich lakierów wpadł stomatolog Stuart Nordstorm, zainspirowany spostrzeżeniem swojego pacjenta. Pacjent ów, podzielił się ze swoim dentystą spostrzeżeniem, że materiał używany do tymczasowych wypełnień ubytków w zębach ma taki sam zapach, jak środek do utrwalania akrylu na paznokciach. W krótkim czasie po tym fakcie, stomatolog przedstawił w urzędzie patentowym nowy produkt - płyn wzmacniający i zwiększający elastyczność płytki paznokcia.
Po tym fakcie, jedna z amerykańskich firm w swoim laboratorium opracowała produkt - lakier hybrydowy - który właściwie zrewolucjonizował zabiegi manicure i pedicure.

Obecnie wiele firm na świecie produkuje lakiery hybrydowe, a do nich bazy i topy. U nas, chyba najbardziej znane marki do Gelish i Shellac, w gabinetach kosmetyczny to one są najpopularniejsze. Ale jest wiele firm, które również oferują "hybrydę", i to zarówno w cenach wyższych jak i dużo niższych. Skąd więc taka rozpiętość cen? Czy jakością wszystkie są porównywalne?

Jakiś czas temu, zadzwoniła do mnie koleżanka (ma też bardzo sympatyczny gabinecik kosmetyczny, dużo stałych klientek, ale też i klientów). Dzwoniła z przerażeniem w głosie, ponieważ pani złożyła reklamację, lakier hybrydowy położony u niej dzień wcześniej najpierw pomarszczył się a teraz odpada. Linia "hybryd", której używa to jedna z tych uznanych za najlepsze. Jak to możliwie? No cóż, zdarzyć może się wszystko. Czasami jakaś partia baz, topów lub lakierów jest nieudana po prostu. Czasami może to być błąd manikiurzystki (często nieświadomy). Pyta mnie co robić? Hmm, trzeba spróbować znaleźć przyczynę.
Poradziłam jej, żeby użyła bazy i topu z innej firmy. Jak to? Pomieszać firmy?

Tak, jak najbardziej tak można zrobić. Bez problemu można wykonać hybrydowy manicure używając bazy z jednej firmy, lakieru z innej, a topu jeszcze innego. Wszystkie te produkty zawierają podobne składniki, i tylko od nas zależy, jakiego produktu do której fazy użyjemy.  Można przywiązać się do topów takich lub innych, bo czasami połysk na lakierze może się różnić. Można polubić bazę X. Wszystko jest dopuszczalne. A uzbrojone w taką wiedzę możemy korzystać z palet kolorów innych firm (polecam również nawet te mało znane firmy, bo często mają bardzo szeroki wybór kolorów), co na pewno ucieszy nasze klientki, które do woli będą mogły spełniać swoje kolorystyczne zachcianki.

Manicure hybrydowy

Na zdjęciu mało znana "hybryda" - Kayline. W użyciu nie odbiega od innych znanych brandów.

Nie bójmy się testować, w internecie można znaleźć wiele marek mało znanych, ale kolory - znakomite.

Na koniec jeszcze jedno. Pamiętajmy jednak, że są przeciwskazania do stosowania lakierów hybrydowych: uszkodzenie macierzy paznokcia oraz popękana i łuszcząca się płytka paznokcia.

Miłych, kolorowych, hybrydowych poszukiwań.

niedziela, 3 listopada 2013

Czy mikrodermabrazja ma konkurencję?

Tytułowe pytanie może trochę przesadzone, ale... Kilka słów o moim "odkryciu" październikowym.  

Sapphire Peeling czyli peeling szafirowy




Kilka lat temu używałam peelingu perłowego z tej firmy, ale nie wzbudzał on we mnie wielkich zachwytów, owszem był niezły, ale to tylko tyle.
Zastanawiałam się więc, czy peeling szafirowy - z dumnym napisem na opakowaniu "alternatywa dla mikrodermabrazji" - nie okaże się jedynie fajnym peelingiem jak kilka innych, które obecnie są popularne. A tu jednak wielka, mega pozytywna niespodzianka...

Subtelna emulsja, o ładnej konsystencji, z delikatnie wyczuwalnymi drobinkami (zmikronizowane kryształki szafiru?). No i, choć to mało istotne, piękny, jasny szafirowy kolor. Miałam wrażenie, że to chyba jednak za mało jak na wysoką skuteczność peelingu. 
Byłam jednak w dużym błędzie.

Peeling działa rewelacyjnie, złuszcza zewnętrzne warstwy naskórka, w efekcie ujednolica koloryt i rozjaśnia skórę. Po zastosowaniu skóra jest idealnie gładka i miękka w dotyku. Efekt jest widoczny tzw. gołym okiem.

Ale tu od razu pojawiło się następne pytanie, peeling świetny, ale co dalej z mikrodermą? No cóż, nie zastąpi on tego zabiegu we wszystkich sytuacjach, ale w przypadkach zwykłej pielęgnacji skóry, na pewno można go użyć "zamiast".  I następny problem, czy każdy będzie mógł kupić sobie małe opakowanie tego kosmetyku, czy pozostanie on "do użytku profesjonalnego", zgodnie z przeznaczeniem określonym przez producenta i umieszczoną informacją na opakowaniu.

A jako podsumowanie, to tylko jedno słowo - rewelacja.
 

piątek, 1 listopada 2013

Porzucając kremową rutynę

Definitywnie nadszedł czas zmian. Wszystko co nas otacza w pewnym momencie staje się tak oczywiste, że mamy ogromną ochotę na coś nowego. Może jakiś inny krem lub zabieg nas zachwyci? Ostatnio wpadł mi w ręce krem, którego jeszcze nie używałam - Dr. Temt - austriackie kosmetyki profesjonalne. Kosmetyki dostępne tylko dla gabinetów kosmetycznych (mam nadzieję że na stałe tylko w tej formie). 

Infusion Complex Line - zgodnie z informacją dystrybutora - kosmetyki z placentą dla cery dojrzałej. Wypróbowałam więc Infusion Complex Cream. 

Składniki aktywne: placenta (bardzo odżywiająca) i unitrienol T–27 (rewitalizuje i regeneruje).


Krem o przyjemnej konsystencji, ładnym i nieagresywnym zapachu. Łatwy do aplikacji. Jednak czas jego wchłaniania jest dość długi, pozostawia na skórze wrażenie "tłustej maski". Po 3-4 godzinach, to nieprzyjemne wrażenie ustępuje, i skóra jest rzeczywiście wyraźnie gładsza, nawilżona, bardziej elastyczna.

Warto rozważyć wprowadzenie tego kremu do oferty, w szczególności w połączeniu z maską, która jest też dostępna w Infusion Complex Line. 


Krem dostępny w opakowaniach 250ml, więc trzeba mieć nadzieję, że będzie dostępny tylko do użytku profesjonalnego.

Z tej samej firmy jest też ciekawa linia dla cery dojrzałej Effective Plus, to przetestuję następnym razem.