niedziela, 23 marca 2014

Czy manicure tytanowy będzie popularny?

Nowość ostatnich warszawskich targów kosmetycznych - manicure tytanowy - rzeczywiście zachwyca. Duża liczba kolorów i odcieni cieszy oko wielu z nas. Zupełnie inny i zaskakujący sposób aplikacji wyróżnia ten nowy sposób zdobienia paznokci. Ale cóż... jak zwykle są plusy i minusy.

Manicure tytanowy
Co zaliczyłabym do plusów?
  • łatwość wykonania - pomalowany podkładem paznokieć zanurzamy w pudrze... i to właściwie wszystko, zabezpieczamy paznokieć topem - wysuszaczem i już
  • nie używamy lamp
  • french - to po prostu powstaje "sam", nikt nie musi obawiać się, że linia uśmiechu nie będzie perfekcyjna
  • trwałość rewelacyjna - po dwóch tygodniach - ani śladu usterek
  • wybór kolorów - ogromny

A jakie minusy? (niestety są)
zdejmowanie koloru - cóż delikatnie mówiąc - masakra (hehe) - kompres z acetonu po 10 minutach nie daje żadnego rezultatu, po 20 minutach pojawia się lekko kleista cienka warstwa, ale pod spodem kolor dalej trzyma się paznokcia. Po blisko godzinie "tytan" zmienia się w kleistą maź, której bardzo trudno się pozbyć. No cóż męczyłam się blisko godzinę z doprowadzeniem do stanu wyjściowego 3 paznokci. Fakt, że ten rodzaj manicure wytrzymuje 4-5 tygodni, powoduje także ogromne trudności z jego zdejmowaniem.
Byłam bardzo zachwycona tymi kolorowymi pudrami, ale moja euforia bardzo przygasła. Usuwanie "tytanu" przez godzinę, bardzo zmniejsza jego atrakcyjność i szczerze mówiąc nie wiem, jak zareagują klientki, które za jakiś czas zechcą zmienić kolor. Zdejmowanie "tytanu" frezarką jest rozwiązaniem nie do przyjęcia (w moim przekonaniu). Jednak trzeba przyznać, tradycyjna już hybryda jest zdecydowanie łatwiejsza w usuwaniu.

Czy ta wada manicure tytanowego wpłynie negatywnie na jego popularność? Zdecydowanie sądzę, że tak.

sobota, 15 marca 2014

Manicure tytanowy - targowy HIT?

W ubiegły weekend, w Warszawie, odbyły się targi kosmetyczne. No cóż, to już nie ta sama impreza co kilka lat temu. Owszem, pełna hala wystawców. Targi "niby" profesjonalne, ale większość odwiedzających to osoby, które przyjeżdżają w zasadzie po zakupy. Firmy chętnie sprzedają wszystko i wszystkim, nie bacząc czy produkty przeznaczone do użytku profesjonalnego trafiają w ręce profesjonalistów czy zwykłych klientek.
Na niektórych stoiskach wiało grozą, gdy nie związane z branżą klientki kupowały kwasy do stosowania samodzielnie w domu, pytając nawet o sposoby ich aplikacji. Sądzę, że to kompletny brak odpowiedzialności zarówno sprzedających jak i kupujących. Jednak widocznie chęć zarobku w tak trudnych czasach jest znacznie silniejsza niż zdrowy rozsądek.

Ja natomiast byłam bardzo zadowolona widząc duże stoisko, gdzie prezentowano Manicure Tytanowy.

To kompletnie rewolucyjna metoda manicure. Do jego wykonania używa się bazy, wysuszacza/utwardzacza, topu i różnego koloru pudrów w zależności oczywiście od tego jaki kolor paznokci chcemy uzyskać.
Co jest dla mnie absolutną nowością... to to, że pokryty bazą paznokieć po prostu zanurzamy w pudrze, nie używamy pędzelka. Co również ciekawe, nie używamy żadnej lampy UV czy Led. Przy pomocy specjalnej wanienki można też wykonać piękny french, a łatwość wykonywania linii uśmiechu zaskoczyła mnie kompletnie. Właściwie linii uśmiechu nie wykonujemy, ona powstaje sama. (hehe).
Wybór kolorów jest ogromny - ok. 150. Jest więc w czym wybierać.
Jedynym minusem jest cena, ale mam nadzieję że i ta z biegiem czasu będzie niższa.
Trwałość tego manicure - 4-5 tygodni. Jednak z uwagi na odrost paznokcia, nie jest raczej możliwe aby pozostał on na dłoniach dłużej niż 2-3 tygodnie.
Manicure tytanowy błyskawicznie zdobywa sobie fanki, i już w tym tygodniu nie było możliwości aby jeszcze zapisać się na taki zabieg.
Polecam każdej z Was ten manicure, a jeśli nie jesteście przekonane, warto chociaż obejrzeć sposób jego wykonania. Do tej pory nie przyszłoby mi do głowy, że w ten sposób można uzyskać tak wspaniały efekt.

poniedziałek, 3 marca 2014

Krem na dzień - idealny na wiosnę

Moja fascynacja włoskimi kosmetykami TeN trwa nadal. Wiosna za oknem coraz śmielej sobie poczyna, więc i nasza twarz wymaga wiosennej świeżości. I tu nie zawiodła mnie firma Alfaparf ze swoją marką kosmetyków TeN.
Kilka słów o linii AGENERGY. Jest to linia, która zadowoli różne osoby, dla tych młodszych może być stosowana jako kuracja zapobiegająca lub spowalniająca proces starzenia się skóry. Dla osób trochę mniej młodszych (hehe) jako kuracja odbudowująca i likwidująca oznaki zmęczenia.
Bardzo fajny jest krem na dzień.

Krem ten  powoduje, że skóra staje się rozświetlona i wypoczęta. Bardzo dobrze sprawdza się pod makijażem. Widocznie sprawia, że skóra nabiera gładkości i swoistej zwartości.
Składniki aktywne kremu to:
  • kompleks G-Age i jego dobroczynny wpływ na włókna kolagenowe znajdujące się w skórze
  • ekstrakt z irysa - wspomaga regenerację kolagenu i włókien kolagenowych
  • kwas hialuronowy - oczywiście nawilża skórę
  • pochodne witaminy C oraz ekstrakt z nasion czarnej jagody - mają właściwości ochronne i antyoksydacyjne
  • ekstrakt z łubinu - wspomaga mikrokrążenie, co ma duży wpływ na świeżość i promienność skóry.
Agenergy10 - to bardzo przyjemny, lekki krem do stosowania każdego poranka. Świetnie się wchłania, nie pozostawia na skórze żadnego zbędnego "filmu", świetnie ją pielęgnuje. Na twarzy daje się odczuć uczucie wiosennej świeżości.
Mam nadzieję, że Alfaparf i kosmetyki TeN będą obecne na zbliżających się targach kosmetycznych w Warszawie. Jestem bardzo ciekawa czy zaprezentują jakieś nowości. Zajrzyjcie tu w przyszłym tygodniu, a znajdziecie relację z targów.