niedziela, 12 października 2014

Semi permanent mascara - Dr Temt znowu zachwyca

Dr Temt - to jednak kapitalna marka z dziedziny kosmetyki profesjonalnej. Mało znana, a przez to kompletnie niedoceniana. Mało kto wie, że na półproduktach tej firmy znakomicie prosperuje Babor. Dr Temt natomiast, z uwagi na niedostateczne nakłady marketingowe, na razie nie osiągnął tej pozycji.

Kolejna nowość rodem z Austrii - Semi permanent mascara - pozostawia daleko w tyle inne tego typu produkty.




Nowa, zaawansowana formuła stylizacji rzęs, pozwala na pokrycie indywidualnie każdej rzęsy, bez efektu ich sklejania. Rzęsy są dłuższe, a ich objętość znacznie powiększona. Nie podrażnia oczu i nie wywołuje efektu łzawienia.
Mascarą Dr Temt możemy pokryć rzęsy do 5-6 warstw, w zależności od tego jaki efekt chcemy osiągnąć. Naturalny wygląd dobrze wytuszowanych rzęs uzyskamy po nałożeniu 2 warstw, efekt mega wymaga aplikacji 5-6 warstw.
Zagęszczanie rzęs uzyskujemy poprzez aplikację tzw. pushera, który jest rodzajem pyłku z włókien roślinnych i włókien keratyny.
Mascara utrzymuje się na rzęskach nawet do 4 tygodni, w zależności od trybu życia jaki prowadzi właścicielka rzęs. Bez problemu można korzystać z basenu czy sauny. Jedynym ograniczeniem jest nieużywanie dwufazowych płynów do demakijażu.
Przetestowałam produkt na sobie (a wcześniej 3 inne). Czas aplikacji (w moim przypadku - 3 warstwy) to 30 min.
I najważniejsze, to co opisane w ulotce ma miejsce w rzeczywistości.

To kolejny product Dr Temt, który mnie zachwyca.


piątek, 11 lipca 2014

Czy jest sposób na najatrakcyjniejszy manicure w okolicy? TAK

Prawie na każdej ulicy w Polsce można znaleźć miejsce, gdzie Ktoś świadczy usługi manicure. Mało tego, jeśli nie chce się wyjść z domu można zadzwonić i zamówić taką usługę "z dostawą na miejsce". Nie ma znaczenia jaki rodzaj upiększenia paznokci nam się wymarzy. Podaż na rynku jest dużo większa niż kiedykolwiek.
Co można więc zaproponować Klientce, aby to właśnie u nas chciała skorzystać z usługi? A najlepiej jeszcze jak sprawić, by została naszą stałą Klientką?
Otóż, właśnie odkryłam "magiczny preparat" - Silk Glove.
Jest to preparat austriackiej firmy Dr Temt.


 Silk Glove - czyli "jedwabne rękawiczki. Jest to preparat do codziennej pielęgnacji skóry dłoni, który zadowoli każdą kobietę, ale także i panów coraz częściej spotykanych w gabinetach kosmetycznych.
Kosmetyk ten ma postać przezroczystego żelu o przepięknym zapachu. Preparat ten został stworzony na bazie sericinu - proteiny jedwabnicy. W cudowny i błyskawiczny sposób regeneruje on suche, szorstkie i zniszczone dłonie.
Już jedna kropla równomiernie rozprowadzona na dłoniach sprawia, że skóra staje się delikatna, miękka i aksamitna, jakby pokryta była jedwabnymi - niewidzialnymi - rękawiczkami.
Poza natychmiastową poprawą kondycji i wyglądu dłoni - Panowie, którzy również chętnie korzystają z tego "manicurowego bonusiku", chwalą go za fakt, że nie zostawia żadnych śladów na kierownicy auta. Panie natomiast stwierdzają, że ich dłonie odzyskały dawny, młodszy wygląd, a zapach preparatu je wprost uwodzi.
Silk Glove dostępny jest w opakowaniu 30 ml, ale wystarcza na bardzo bardzo długo.
Spróbujcie, a będziecie naprawdę zadowolone.

piątek, 30 maja 2014

Dzień Otwarty - Manicure tytanowy

"Tytan" zdobywa sobie fanów dzień po dniu. W mojej okolicy jest to ciągle wielka nowość, o której panie nie słyszały lub coś tam "obiło im się o uszy". Jednak już przy pierwszym zapoznaniu się z tą metodą stylizacji paznokci dziewczyny są zachwycone.
Dzisiaj znowu oglądałam kolory na stronie SNS i trafiłam też na super informację - jeden z dystrybutorów zorganizował Dzień Otwarty poświęcony "tytanowi", niestety jest to Gdańsk, ale polecam wszystkim z tej okolicy skorzystanie z możliwości do zapoznania się z tym rodzajem stylizacji paznokcia (www.facebook.com/kayline.gdansk).

 
Zalety manicure tytanowego - z własnego doświadczenia:
- niesamowite wzmocnienie płytki paznokcia - z czystym sumieniem mogę polecić wszystkim, którzy borykają się z rozdwajającymi się i łamliwymi paznokciami, paznokcie są twarde i wzmocnione już po pierwszej aplikacji
- wspaniała trwałość stylizacji - manicure pozostaje na paznokciach praktycznie do momentu zdjęcia go, jedyne czego nie da się zlikwidować (hehe) to odrost paznokcia
- niemalże naturalna grubość paznokcia
- przepiękne kolory
- idealny french
- brak nieprzyjemnego zapachu w czasie wykonywania manicure
Co prawda, rozpoczęcie pracy na produktach "tytanowych" nie należy do najtańszych, ale efekty są znakomite. Tak jak informuje producent na swoich ulotkach, jest to świetna alternatywa dla hybrydy, żelu czy akrylu. Panie na pewno docenią to jeszcze bardziej w sezonie wakacyjnym, kiedy hybryda na paznokciach w czasie 3-tygodniowego wyjazdu nie gwarantuje już komfortu estetycznego.


niedziela, 4 maja 2014

Manicure tytanowy cd.

I stało się. Manicure tytanowy podbija rynek na całego. Liczba zapytań i chętnych jest ogromna. Cóż trzeba przyznać, że przed sezonem wakacyjnym popularność tego rodzaju manicure jeszcze wzrośnie. Przyczyna jest prosta - hybryda wytrzymuje 2-3 tygodnie i to też nie zawsze. Tytan wytrzyma 4, a może nawet 5 tygodni. Oczywiście przy kolorze odrost paznokcia będzie już wyglądał nieciekawie, ale przy frenchu to da się przeżyć. Zdecydowanie przy dłuższym ponad 2 tygodniowym wyjeździe lepiej sprawdzi się manicure tytanowy.

Ten kolor pudru - czarny z błyszczącymi drobinkami jest rewelacyjny. Efekt na zdjęciu niestety nie jest najlepszy.

Dzisiaj jeszcze stosunkowo niewiele gabinetów i salonów oferuje ten rodzaj manicure, a to z prostej przyczyny, zestaw startowy można kupić dopiero po odbyciu szkolenia. Jak dotąd szkolenie można było zrobić tylko w Żywcu, ale ostatnio na stronie dystrybutora pojawiły się dwa nowe miejsca - Warszawa (przedstawiciel na woj. mazowieckie) i prawdopodobnie Trójmiasto (przedstawiciel na woj. pomorskie). To z pewnością ułatwi wielu paniom odbycie stosownego "kursu", co wpłynie na dostępność usługi.

Zestaw startowy zawiera:

  • 4 pudry - french white, sunscreen, natural set (można stosować jako wzmocnienie/odbudowa naturalnej płytki,  pink 
  • wanienka do pudrów (sama wanienka kosztuje 150 zł, to bardzo drogo, ale trzeba to kupić w zestawie)
  • brush saver (to płyn do czyszczenia pędzelków)
  • vitamin oil (odżywka/oliwka do skórek - na rynku jest mnóstwo innych tego typu preparatów)
  • brush on glue (klej do tipsów)
  • sealer dry (wysuszacz)
  • bonder (odtłuszczacz)
  • gel top
  • gel base
Niestety nie da się zminimalizować kosztów, bo zestaw startowy to całość. Na etapie użytkowania trzeba przetestować, które preparaty można będzie zastąpić tańszymi.
Dystrybutor na Polskę twierdzi, że produkt dostępny jest i będzie tylko dla profesjonalistów, w to dość trudno uwierzyć. Zobaczymy, czy za jakiś czas pudry i preparaty do manicure tytanowego nie zaleją chociażby Allegro.

środa, 9 kwietnia 2014

Lifting domowy - czy nastała moda na urządzenia kosmetyczne BYAS?

Gabinety kosmetyczne prosperują różnie, jedne wspaniale, a inne tylko jako tako. Cóż kryzys dał się wszystkim we znaki i nie ominął także branży kosmetycznej. Powstaje pytanie: czy może być jeszcze trudniej?
Otóż właśnie na polski rynek wkroczyła firma Wellstar (marketing sieciowy) z domowymi urządzeniami kosmetycznymi BYAS.
Miałam okazję zapoznać się z trzema urządzeniami, a właściwie dwoma i jednym "gadżetem", dziś o urządzeniu:   Face lifter

 

Face lifter to:
  • połączenie najbardziej popularnych technik odmładzania, czyli jonoforezy, EMS (elektrostymulacja mięśni), frekwencji radiowej i mikrowibracji
  • nieinwazyjna, skuteczna metoda, gdzie za pomocą prądu galwanicznego stałego wprowadza się do skóry substancje odżywcze
  • aktywacja impulsów o niskiej frekwencji efektywnie wzmacnia mięśnie i zapewnia optymalny komfort stosowania.

Urządzenie zbliżone wielkością do pilota TV, posiada:
  • 2 programy jonoforezy - oczyszczenie i nawilżanie skóry
  • 2 programy EMS - odbudowa mięśni i sprężystości skóry
  • 2 programy RF - redukcja tłuszczu i ujędrnianie skóry
Przy każdym programie dostępne 3 poziomy natężenia.Urządzenie wraz z kompletem kosmetyków: serum do oczyszczania skóry, serum z kwasem hialuronowym, żel (na bazie czerwonych alg) do RF i EMS, krem na dzień i krem na noc.
Obsługa urządzenia jest bardzo prosta i intuicyjna. Efekty są (niestety....:))))) znakomite.
Bezpośrednio po zabiegu (który posiadaczka urządzenia może wykonywać przed własnym telewizorem) skóra twarzy jest oczyszczona, koloryt wyrównany. Wyraźnie widać poprawę stanu nawilżenia (co nawet można zmierzyć miernikiem dołączonym do zestawu), następuje wyraźna poprawa sprężystości i jędrności skóry.
Po kilku zabiegach (robionych w odstępie 2-3 dni) znacząco spłycają się zmarszczki. Bardzo ładnie też następuje redukcja "drugiego" podbródka.
No cóż, to urządzenie stanowi dużą konkurencję dla zabiegów gabinetowych. Panie, które będą mogły kupić sobie to urządzenie, do salonu przyjdą tylko na takie zabiegi, których nie będą w stanie wykonać same w domu.
Cała nadzieja w tym, że część klientek będzie chciała nadal korzystać z porad kosmetyczek i z wyjątkowej atmosfery w swoich ulubionych salonach i salonikach piękności.

W tej chwili powstaje sieć sprzedawców tych urządzeń. Sprzedaż będzie wyglądała inaczej niż to było w przypadku np. garnków, gdzie przedstawiciel przychodził do domu na umówione spotkanie i przyrządzał pyszne posiłki. Tu klient przychodzi do sprzedawcy zaproszony na bezpłatny zabieg odmładzający. Jeśli będziecie miały taką okazję, wykorzystajcie ją, chociażby po to żeby przekonać się o skuteczności tego urządzenia.

niedziela, 23 marca 2014

Czy manicure tytanowy będzie popularny?

Nowość ostatnich warszawskich targów kosmetycznych - manicure tytanowy - rzeczywiście zachwyca. Duża liczba kolorów i odcieni cieszy oko wielu z nas. Zupełnie inny i zaskakujący sposób aplikacji wyróżnia ten nowy sposób zdobienia paznokci. Ale cóż... jak zwykle są plusy i minusy.

Manicure tytanowy
Co zaliczyłabym do plusów?
  • łatwość wykonania - pomalowany podkładem paznokieć zanurzamy w pudrze... i to właściwie wszystko, zabezpieczamy paznokieć topem - wysuszaczem i już
  • nie używamy lamp
  • french - to po prostu powstaje "sam", nikt nie musi obawiać się, że linia uśmiechu nie będzie perfekcyjna
  • trwałość rewelacyjna - po dwóch tygodniach - ani śladu usterek
  • wybór kolorów - ogromny

A jakie minusy? (niestety są)
zdejmowanie koloru - cóż delikatnie mówiąc - masakra (hehe) - kompres z acetonu po 10 minutach nie daje żadnego rezultatu, po 20 minutach pojawia się lekko kleista cienka warstwa, ale pod spodem kolor dalej trzyma się paznokcia. Po blisko godzinie "tytan" zmienia się w kleistą maź, której bardzo trudno się pozbyć. No cóż męczyłam się blisko godzinę z doprowadzeniem do stanu wyjściowego 3 paznokci. Fakt, że ten rodzaj manicure wytrzymuje 4-5 tygodni, powoduje także ogromne trudności z jego zdejmowaniem.
Byłam bardzo zachwycona tymi kolorowymi pudrami, ale moja euforia bardzo przygasła. Usuwanie "tytanu" przez godzinę, bardzo zmniejsza jego atrakcyjność i szczerze mówiąc nie wiem, jak zareagują klientki, które za jakiś czas zechcą zmienić kolor. Zdejmowanie "tytanu" frezarką jest rozwiązaniem nie do przyjęcia (w moim przekonaniu). Jednak trzeba przyznać, tradycyjna już hybryda jest zdecydowanie łatwiejsza w usuwaniu.

Czy ta wada manicure tytanowego wpłynie negatywnie na jego popularność? Zdecydowanie sądzę, że tak.

sobota, 15 marca 2014

Manicure tytanowy - targowy HIT?

W ubiegły weekend, w Warszawie, odbyły się targi kosmetyczne. No cóż, to już nie ta sama impreza co kilka lat temu. Owszem, pełna hala wystawców. Targi "niby" profesjonalne, ale większość odwiedzających to osoby, które przyjeżdżają w zasadzie po zakupy. Firmy chętnie sprzedają wszystko i wszystkim, nie bacząc czy produkty przeznaczone do użytku profesjonalnego trafiają w ręce profesjonalistów czy zwykłych klientek.
Na niektórych stoiskach wiało grozą, gdy nie związane z branżą klientki kupowały kwasy do stosowania samodzielnie w domu, pytając nawet o sposoby ich aplikacji. Sądzę, że to kompletny brak odpowiedzialności zarówno sprzedających jak i kupujących. Jednak widocznie chęć zarobku w tak trudnych czasach jest znacznie silniejsza niż zdrowy rozsądek.

Ja natomiast byłam bardzo zadowolona widząc duże stoisko, gdzie prezentowano Manicure Tytanowy.

To kompletnie rewolucyjna metoda manicure. Do jego wykonania używa się bazy, wysuszacza/utwardzacza, topu i różnego koloru pudrów w zależności oczywiście od tego jaki kolor paznokci chcemy uzyskać.
Co jest dla mnie absolutną nowością... to to, że pokryty bazą paznokieć po prostu zanurzamy w pudrze, nie używamy pędzelka. Co również ciekawe, nie używamy żadnej lampy UV czy Led. Przy pomocy specjalnej wanienki można też wykonać piękny french, a łatwość wykonywania linii uśmiechu zaskoczyła mnie kompletnie. Właściwie linii uśmiechu nie wykonujemy, ona powstaje sama. (hehe).
Wybór kolorów jest ogromny - ok. 150. Jest więc w czym wybierać.
Jedynym minusem jest cena, ale mam nadzieję że i ta z biegiem czasu będzie niższa.
Trwałość tego manicure - 4-5 tygodni. Jednak z uwagi na odrost paznokcia, nie jest raczej możliwe aby pozostał on na dłoniach dłużej niż 2-3 tygodnie.
Manicure tytanowy błyskawicznie zdobywa sobie fanki, i już w tym tygodniu nie było możliwości aby jeszcze zapisać się na taki zabieg.
Polecam każdej z Was ten manicure, a jeśli nie jesteście przekonane, warto chociaż obejrzeć sposób jego wykonania. Do tej pory nie przyszłoby mi do głowy, że w ten sposób można uzyskać tak wspaniały efekt.

poniedziałek, 3 marca 2014

Krem na dzień - idealny na wiosnę

Moja fascynacja włoskimi kosmetykami TeN trwa nadal. Wiosna za oknem coraz śmielej sobie poczyna, więc i nasza twarz wymaga wiosennej świeżości. I tu nie zawiodła mnie firma Alfaparf ze swoją marką kosmetyków TeN.
Kilka słów o linii AGENERGY. Jest to linia, która zadowoli różne osoby, dla tych młodszych może być stosowana jako kuracja zapobiegająca lub spowalniająca proces starzenia się skóry. Dla osób trochę mniej młodszych (hehe) jako kuracja odbudowująca i likwidująca oznaki zmęczenia.
Bardzo fajny jest krem na dzień.

Krem ten  powoduje, że skóra staje się rozświetlona i wypoczęta. Bardzo dobrze sprawdza się pod makijażem. Widocznie sprawia, że skóra nabiera gładkości i swoistej zwartości.
Składniki aktywne kremu to:
  • kompleks G-Age i jego dobroczynny wpływ na włókna kolagenowe znajdujące się w skórze
  • ekstrakt z irysa - wspomaga regenerację kolagenu i włókien kolagenowych
  • kwas hialuronowy - oczywiście nawilża skórę
  • pochodne witaminy C oraz ekstrakt z nasion czarnej jagody - mają właściwości ochronne i antyoksydacyjne
  • ekstrakt z łubinu - wspomaga mikrokrążenie, co ma duży wpływ na świeżość i promienność skóry.
Agenergy10 - to bardzo przyjemny, lekki krem do stosowania każdego poranka. Świetnie się wchłania, nie pozostawia na skórze żadnego zbędnego "filmu", świetnie ją pielęgnuje. Na twarzy daje się odczuć uczucie wiosennej świeżości.
Mam nadzieję, że Alfaparf i kosmetyki TeN będą obecne na zbliżających się targach kosmetycznych w Warszawie. Jestem bardzo ciekawa czy zaprezentują jakieś nowości. Zajrzyjcie tu w przyszłym tygodniu, a znajdziecie relację z targów.

środa, 19 lutego 2014

Czy przedłużanie rzęs przetrwa jako zabieg?

W gabinetach kosmetycznych przedłużanie i zagęszczanie rzęs jest ostatnio jednym z najpopularniejszych zabiegów. Która z nas nie marzy o pięknej oprawie oczu. Zabiegi nie należą do najtańszych, ceny jednorazowego zabiegu wahają się od 100 do nawet 300 zł, a potem dochodzą kolejne zabiegi uzupełniające. Ten fakt z pewnością postanowili wykorzystać producenci kosmetyków, oferując paniom już wiele specyfików poprawiających wygląd naturalnych rzęs. Trzeba przyznać, że ostatnia nowość w tym temacie firmy dr Temt jest strzałem w dziesiątkę.


Jest to serum do rzęs i brwi, które swoją oficjalną premierę miało w dosłownie 3 tygodnie temu. Mnie udało się zdobyć to cudo w styczniu.
Magic Lashes to aktywne serum o unikatowej kombinacji składników czynnych -  natural maritim growth booster (składnik silnie odżywiający)  i SymPeptide Xlash® (skład: gliceryna, woda oraz myristoyl pentapeptide-17), preparat stymuluje mieszki włosowe rzęs, aktywując w ten sposób ich wzrost.
Kolejnymi ważnymi elementami są kwas hialuronowy, d-panthenol i biotyna mająca ogromny wpływ na prawidłowe funkcjonowanie skóry i włosów (jednym z objawów niedoboru biotyny w organizmie jest wypadanie włosów). Te składniki są odpowiedzialne za odżwienie i nawilżenie rzęs i brwi.
Pierwsze efekty stosowania kosmetyku są widoczne po 2-3 tygodniach stosowania, po 4-5 tygodniach możemy cieszyć się piękną oprawą oczu.

Magic Lashes to bardzo dobry produkt  nie zawierający parabenów, jest też bezzapachowy, co znacznie eliminuje występowanie reakcji alergicznych. To serum "spadło mi z nieba", bo nie mam czasu na zabiegowe zagęszczanie rzęs. Zaczęłam więc je używać i po ok. 3 tygodniach stosowania, wyraźnie zauważyłam zwiększoną ilość rzęs, po ok. 4 tygodniach rzęsy stały się grubsze i dłuższe.

Tak dobry produkt, dający tak wspaniałe efekty jest ogromnym zagrożeniem dla zabiegów przedłużania rzęs w gabinetach kosmetycznych, choć te może przetrwają, ale będą z nich korzystać panie, które potrzebują efektu na JUŻ. Natomiast jest duże prawdopodobieństwo, że panie regularnie dbające o swój wygląd zainwestują w Magic Lashes, co będzie tańsze od zabiegów gabinetowych, a rezultaty będą tak samo rewelacyjne.     

niedziela, 16 lutego 2014

Depilacja cukrowa czy depilacja woskiem?

Właściwie wszystkie gabinety i salony kosmetyczne świadczą usługę depilacji. Depiluje się głównie woskiem. Zabieg często nie jest zbyt komfortowy. Często nasza skóra jest bardzo "zmęczona" i obolała po takim zabiegu. Stosować można oczywiście środki łagodzące ból, łagodzące podrażnienia, ale tak czy siak czasami zdarzają się nawet krwiaczki i siniaczki. Dlaczego więc tak rzadko korzystamy z depilacji metodą cukrową?
Depilacja cukrowa jest troszkę droższa i bardziej czasochłonna od depilacji woskiem, ale czy komfort i zalety tego zabiegu nie są warte wyższej ceny?



Pierwszą niewątpliwą zaletą depilacji cukrowej jest fakt, że można usunąć już niewielkie włoski - 1-2mm, nie trzeba więc tak długo czekać aż odrosną dłuższe, nadające się do depilacji woskiem. Usuwanie tak drobnych włosków zapobiega też ich wrastaniu.
Pastą cukrową można depilować bardzo niewielkie powierzchnie, więc i ból jest znacznie mniejszy.
Jednak największym plusem depilacji pastą cukrową jest fakt, że pasta klei się do włosków, a nie do skóry tak jak wosk. Usuwanie jej więc jest znacznie mniej bolesne, znacznie mniej podrażnia skórę, a ryzyko kolejnych popękanych naczynek czy też siniaczków jest minimalne.

Inne zalety pasty cukrowej to:
  • włoski usuwane są raz z kierunkiem ich wzrastania, więc nie łąmią się i nie urywają
  • nadaje się dla alergików i kobiet w ciąży
  • pasta usuwa jednocześnie martwe komórki naskórka
  • pozostawia skórę gładką i miękką
  • resztki pasty usuwamy zwykłą, ciepłą wodą
Są różne rodzaje pasty cukrowej: pasta do podgrzewania lub na zimno. Depilacja "na zimno" jest szczególnie wskazana dla osób z kruchymi naczynkami, kiedy to stosowanie gorącego wosku (czy pasty) jest kompletnie niewskazane.
Depilacja pastą cukrową jest droższa, trwa dłużej, ale każdy kto spróbuje tego rodzaju zabiegu nie będzie chciał wrócić do wosku.

czwartek, 13 lutego 2014

Czy lakier hybrydowy może zniszczyć paznokcie?

Manicure hybrydowy jest obecnie najbardziej popularnym rodzajem zdobienia paznokci. Do historii już odchodzi szczyt popularności akrylu. Gdy pojawiła się hybryda, było to jak cud, który uratował paznokcie wielu paniom. Niestety metoda akrylowa wyniszczyła płytki paznokciowe niejednej z nas. Lakier hybrydowy umożliwił "bezbolesny" powrót do zdrowego stanu paznokci.
A jednak wiele pań pojawia się nadal z potwornie zniszczonymi paznokciami, twierdząc, że nigdy więcej nie pozwolą sobie na położenie hybrydy. Cóż, z pozoru dziwne to twierdzenie, gdyż hybryda ułatwia odrost paznokcia już w zdrowej formie. Dobra baza używana pod lakier wzmacnia i usztywnia lekko płytkę, chroni ją przed urazami. O zaletach lakieru hybrydowego nie ma co pisać, wszystko wiadomo.



Dlaczego więc tak wiele pań ma zniszczone paznokcie tak jak przy akrylu?
Niestety odpowiedź jest prosta. Błąd leży w niewłaściwym przygotowaniu płytki paznokcia pod aplikację bazy. Niektóre manicurzystki spiłowują płytkę tak mocno, jak zwykle robiły to pod akryl. Nie wiem dlaczego tak robią, podejrzewam że sądzą iż hybryda będzie się lepiej trzymać jeśli "porządnie" spiłują płytkę. Potem oglądając takie paznokcie wyraźnie widać na odroście, jak daleko zdołała sięgnąć manicurzystka.
Aby przygotować paznokieć pod lakier hybrydowy, należy go tylko lekko zmatowić bloczkiem. Nie używamy do tego celu pilników czy o zgrozo... frezarki. Trwałość lakieru zależy przede wszystkim od jego jakości, a nie od stopnia zmasakrowania płytki paznokciowej.
Nie bójmy się lakieru hybrydowego, wystrzegajmy się tylko pilników i frezarek.

wtorek, 11 lutego 2014

Mezoterapia bezigłowa a ultradźwieki - najistotniejsza różnica

W gabinetach i salonach kosmetycznych, mezoterapia bezigłowa i ultradźwięki  to dzisiaj bardzo popularne zabiegi. Wiele pań ...i panów korzysta z tych zabiegów. Klienci często stwierdzają, że to dwa identyczne zabiegi, że nie ma między nimi żadnej różnicy. To jednak nie jest prawdą.

Ultradźwięki to urządzenie wykorzystujące zjawisko fali akustycznej o różnej częstotliwości, to drgania mechaniczne przekraczające granicę słyszalności ludzkiego ucha. Sonoforeza to nic innego jak wprowadzanie za pomocą ultradźwięków preparatu kosmetycznego, który zwykle jest dobierany w zależności od potrzeb skóry.
Ultradźwięki działają miejscowo na trzy sposoby:
  • działanie mechaniczne - wprowadzanie komórek w rytmiczne drgania, co powoduje ich "zgniatanie" i "rozciąganie", czyli mikromasaż komórek. Skutkiem tego działania jest poprawa mikrokrążenia, wzrost przepuszczalności błon komórkowych
  • działanie fizykochemiczne - to przemiany chemiczne w komórkach i zmiana właściwości fizycznych tkanek. Efektem jest rozpad białek, poprawa drożności naczyń włosowatych i krążenia (miejscowo).
  • działanie termiczne - zamiana energii w ciepło, powoduje wzrost metabolizmu komórkowego, a co za tym idzie wzrost "autoprodukcji" kwasu hialuronowego, kolagenu i elastyny.

Mezoterapia bezigłowa KATE BEAUTY - cztery głowice 1. ultradźwieki, 2. cold, 3. mezo body, 4. mezo face

Mezoterapia - to urządzenie/zabieg wykorzystujący zjawisko elektroporacji. Działa ona bezpośrednio na skórę zwiększając możliwość penetracji tkanek i skóry. Pod wpływem impulsu dochodzi do powstawania niewielkich otworów w komórkach, w błonie białkowo-lipidowej. W tym właśnie momencie hydrofilne cząsteczki kosmetyku wnikają do wnętrza komórki, a w normalnych warunkach nie byłyby zaabsorbowane.  Te niewielkie otwory w komórkach utrzymują się od kilku sekund do kilku minut, umożliwiając przedostawanie się kosmetyku bezpośrednio do wnętrza komórki.

A teraz abstrahując od odmienności zasad działania obu urządzeń, podstawowa różnica zabiegów wykonywanych za pomocą ultradźwięków i mezoterapii to fakt, że działanie ultradźwięków ogranicza się do naskórka, natomiast mezoterapia dociera do skóry właściwej. Ultradźwiękami nie wprowadzimy kosmetyku tak głęboko w skórę, jak możemy to zrobić podczas zabiegu mezoterapii.

Natomiast zabieg wykonany przy pomocy obu urządzeń - mezoterapia poprzedzona ultradźwiękami - będzie zdecydowanie najbardziej skuteczny.

niedziela, 9 lutego 2014

Czy zapach dyskwalifikuje krem do stóp?

Ostatnio przeglądałam nasze kosmetyki i preparaty do pielęgnacji stóp. Mnóstwo pudełeczek, słoiczków i tub. I tak robiąc remanent w tych kosmetykach znalazłam Krem do stóp odżywczy z serii Body Care Norel'a. Po wadze opakowania wysnułam podejrzenie, że nikt go jeszcze nie używał, a na liście pilnych zakupów widziałam prośbę o krem do stóp.


Pomyślałam sobie, że jedna pozycja "wypada" z listy. Bardzo lubię różne, delikatne zapachy kosmetyków, więc odkręciłam ten krem i powąchałam go. Hmm... Już chyba wiem dlaczego nikt go wcześniej nie użył.
Cóż, zapach po prostu odrzuca. Jedyne skojarzenie tego zapachu, to okropna maść rozgrzewająca, którą dawno dawno temu używała moja babcia.
Ja rozumiem, że ktoś nie lubi zapachu róży, ktoś inny nie użyje balsamu o zapachu ogórka itd, ale żeby tak kompletnie zignorować tą ważną cechę kosmetyku? Tego zrozumieć nie umiem.
Wobec powyższego, nie mam pojęcia czy jakość i skuteczność tego kremu jest doskonała i rekompensuje ten "odrażający" jak dla mnie zapach, czy produkt jest beznadziejny. Z pewnością nie jestem w stanie go używać, sprawdzać ani proponować innym.
Fatalny zapach zdecydowanie dyskwalifikuje kosmetyk - w moim i nie tylko moim przekonaniu, nawet jeśli przeznaczony jest tylko.... do stóp. 

sobota, 8 lutego 2014

COŚ dla cery bardzo suchej

Cera bardzo sucha i nawet niekoniecznie dotknięta upływem czasu wymaga specjalnego traktowania. Posiadaczki skóry suchej lub bardzo suchej doskonale wiedzą, że jeśli jest ona pielęgnowana w niewłaściwy sposób to pierwsze zmarszczki pojawiają się nawet około 20 roku życia. Taka skóra jest matowa, nieelastyczna, jasna, pory są niewidoczne, czasem piecze i swędzi. Jest też bardzo wrażliwa na czynniki atmosferyczne i najszybciej się starzeje.
Sucha skóra wymaga intensywnej pielęgnacji, a przede wszystkich nawilżania, nawilżania i jeszcze raz nawilżania. Trzeba też zdać sobie sprawę, że nawilżanie takiej skóry nie może być tylko czynnością "zewnętrzną" (używanie odpowiednich kosmetyków), bo wtedy naturalne wytwarzanie tłuszczu jeszcze bardziej się zmniejsza, dlatego należy zadbać o właściwą dietę bogatą we wszystkie składniki odżywcze.
Producenci kosmetyków proponują wiele specyfików dla takiej cery, ale ja chcę zwrócić uwagę na Carrot cream.


I choć Dr. Temt dedykuje ten krem dla cery normalnej i suchej, ja zdecydowanie uważam, że przeznaczony on jest tylko dla cery suchej i bardzo suchej.
Krem zawiera trzy istotne składniki:
- glicerynę, która utrzymuje odpowiednie nawilżenie skóry i poprawia jej gładkość
- olejek karotenowy, który dobrze nawilża skórę, sprawia że nabiera ona koloru bardzo delikatnej opalenizny (beta-karoten), zmniejszając w ten sposób negatywny wpływ promieni słonecznych. Działa on przeciwzapalnie i pobudza procesy regeneracyjne skóry. Olejek karotenowy jest bardzo dobrym antyutleniaczem, wspomaga walkę z wolnymi rodnikami oraz spowalnia proces starzenia się skóry.
- perhydrosqualen, składnik uzyskiwany z oliwy z oliwek, ma działanie nawilżające i zmiękczające, delikatnie również wygładza naskórek.
Carrot cream ma dość gęstą konsystencję, ale nie przeszkadza to w aplikacji. Jego zapach jest delikatny z nutą cynamonu. Panie o cerze suchej bardzo chwalą ten krem, przy regularnym stosowaniu go, znika uczucie dyskomfortu, które nader często towarzyszy posiadaczkom tej wymagającej cery.
Testowałam go też na sobie, ale przy mojej normalnej cerze, krem długo się wchłaniał, pozostawiał ciężki, tłusty "film".
Tak więc jeśli skorygujemy przeznaczenie tego kosmetyku i dedykujemy go skórze suchej i bardzo suchej, to bardzo udany produkt.

piątek, 7 lutego 2014

Liftingująca rewelacja

Po raz pierwszy w moje ręce trafił kosmetyk TeN. Muszę przyznać, że nie spotkałam się dotąd z tą marką, choć kojarzę tę nazwę chyba z jakiś targów kosmetycznych. TeN to nie jest nowa marka, jej właścicielem jest Alfaparf (włoska firma z Mediolanu), ale jak wiemy Alfaparf  jest znany głównie z produktów do pielęgnacji i koloryzacji włosów.
TeN to cała gama kosmetyków profesjonalnych do pielęgnacji twarzy i ciała. Dziś chciałabym się podzielić wrażeniami na temat kremu Lifting "10" przeznaczonego do pielęgnacji domowej.


Krem jest oparty na składniku: flashtense (opatentowany składnik) uzyskiwanym z kiełkujących nasion pszenicy. Jest to efekt hydrolizy białka roślinnego z bipolarnym polimerem. Flashtense zawiera od 8-14% białka roślinnego, dzięki czemu ma wysoką zdolność błonotwórczą. Po aplikacji kremu białko przylega do skóry, tworzy swoisty "film", który wywołuje natychmiastowy efekt silnego i długotrwałego liftingu.
Kolejnym ciekawym składnikiem aktywnym jest - figa. Figi zawierają wiele antyoksydantów, są dobrym źródłem flawonoidów i polifenoli. Odżywiają i odbudowują skórę.
Lifting "10" zwiera także olejek ze słodkich migdałów, który jest bardzo dobrym emolientem. Bardzo dobrze wygładza i nawilża skórę.
Krem o pięknym, delikatnym zapachu wanilii.

Już pierwsza aplikacja kremu jest wielką przyjemnością. Ma on wspaniałą konsystencję. Waniliowy zapach jest idealny, nie zbyt mocny, ale wyrazisty.
Krem po aplikacji świetnie nawilża skórę, doskonale ją wygładza. W kilka minut po nałożeniu na twarz, wyraźnie odczuwa się komfort "zadbanej, świeżej skóry". Największe jednak zdziwienie wzbudził we mnie fakt, że efekt liftingu jest również widoczny już po pierwszym zastosowaniu. Skóra wdaje się być napięta i sprężysta.
Po trzech tygodniach stosowania: spłycone zmarszczki, dobrze napięta, świeża, wyraźnie zrelaksowana skóra twarzy. Ciekawa jestem tylko jak długo ten efekt się utrzymuje, niestety w słoiczku widzę dno.
Muszę przyznać, że Lifting 10 to rewelacja. Stosuje się go zarówno na dzień jak i na noc. Opakowanie: 50 ml. To naprawdę godny polecenia produkt. Ze wszystkich kremów, które ostatnio miałam okazję używać i słyszeć opinie innych na ich temat, Lifting "10" jest najlepszy.

TeN - w linii Lifting "10" home proponuje również serum ujędrniające (30 ml) i krem do ust i powiek.
Profesjonalna linia Lifting "10" polecana jest szczególnie paniom po inwazyjnych zabiegach kosmetycznych lub operacjach plastycznych.

wtorek, 28 stycznia 2014

Czy acetyl hexapeptide-3 zrobi jeszcze "karierę"?

Znany już od dłuższego czasu Acetyl hexapeptide-3 (handlowa jego nazwa to Argireline) - to unikalny peptyd, który wyjątkowo skutecznie wygładza zmarszczki mimiczne, płytkie, jak i te głębokie pojawiające się wraz z procesem starzenia oraz  w sposób niezawodny zapobiega powstawaniu nowych.

Co to jest i jak to działa?
Acetyl hexapeptide-3 jest to łańcuch 6 aminokwasów, nietoksyczny,  jest bezpieczniejszą i łagodniejszą alternatywą dla botoksu. Został on opracowany przez hiszpańską firmę Lipotec. Działa poprzez rozluźnienie mięśni mimicznych, odpowiedzialnych w dużym stopniu za powstawanie zmarszczek. Argirelina hamuje też poziom i działanie katecholamin, które wytwarzane przez organizm głównie w skutek stresu, są również przyczyną pojawiania się zmarszczek  Acetyl hexapeptide-3 działa więc podobnie do botoksu, ale w przeciwieństwie do niego, może być stosowany w dowolnym miejscu na twarzy (z wyłączeniem górnych powiek). Zaleca się minimum dziesięcio-procentową jego zawartość  w kosmetykach. Badania dowodzą, że 30% redukcja wielkości zmarszczek jest możliwa po ok. 4 tygodniach stosowania kosmetyku zawierającego ten składnik.

Na bogatym rynku kosmetycznym, nie ma zbyt wielu specyfików z tym składnikiem. W porównaniu do przereklamowanego ostatnio  (w moim odczuciu) kwasu hialuronowego, to trzeba się nieźle natrudzić żeby znaleźć coś ciekawego z argireliną.
Jesienią ubiegłego roku trafiłam na Acetyl Hexapeptide-3 serum w ampułkach Kayline. Oczywiście z ciekawości wypróbowałam je od razu. Po jednym zabiegu efekt mnie bardzo miło zaskoczył. Po wprowadzeniu preparatu mezoterapią bezigłową, rezultat był w stylu wielkiego wow!!! Początkowo więc wykorzystywałam ten preparat jako tzw. zabieg bankietowy. Potem jednak stwierdziłam, że należy zobaczyć jak Acetyl Hexapeptide-3 wpłynie na cerę przy stosowaniu go w serii zabiegów. I dziś chętnie podzielę się - śmiało mogę powiedzieć - sukcesami.



Serum Kayline zastosowałam u dwóch pań, obie w wieku 50+, czyli moment kiedy zmiany na twarzy są już spore i wymagają zdecydowanych działań. Zastosowałam serię zabiegów mezoterapii bezigłowej z wprowadzaniem serum, każdy zabieg poprzedzany był standardową procedurą,  włączając w to delikatny peeling, a co trzeci zabieg wykonywałam delikatną mikrodermabrazję.

Efekty:
1. Drobne linie i zmarszczki - brak
2. Zmarszczki średnio głębokie i głębokie - spłycone w 30-60% w zależności od okolicy twarzy.
3. Skóra wyraźnie napięta i świeża
4. Poprawiony owal twarzy (z tym, że z różnym efektem u obu pań - większym i mniejszym)
5. Ujednolicony koloryt skóry
6. Duża poprawa skóry w okolicach oczu i ust.

Składniki serum: aqua, butylene glycol, acetyl hexapeptide-3, palmitoyl pentapeptide-4, camellia sinensis leaf (green tea) extract, sodium hyaluronate, allantoin, PEG-40 Hydrogenated castor oil, glyceryl polymetharcrylate,, hydroxylethylcellulose, ascorbic acid, tocopheryl acetate, chlorophenesin

 No i oczywiście jest efekt numer:
7. Zdecydowana poprawa samooceny u obu pań. (Tak to jest, jak się sobie podobamy to nasza samoocena jest duuużo lepsza (hehe))

Zastanawiam się teraz nad wadami tego serum, i szczerze mówiąc przychodzi mi jedna rzecz do głowy, serum jest pakowane w ampułki 6 ml, to wystarcza na dwa zabiegi. Ja wolałabym ampułki 3 ml, tak aby oryginalną ampułkę otwierać przy klientce. Choć przy tak fajnych efektach, żadna z pań nie miała zastrzeżeń w tym temacie.

Ale na koniec chciałabym jednak wrócić do pytania tytułowego, trochę jestem zaskoczona, że pomimo rewelacyjnych - jak dla mnie - efektów stosowania serum zawierającego Acetyl Hexapeptide-3, składnik ten nie zrobił takiej kariery jak np. kwas hialuronowy. A czy to jest jeszcze możliwe to się okaże.

sobota, 25 stycznia 2014

Norel czy Dr Temt - peeling enzymatyczny

Sięgnęłam po Peeling enzymatyczny firmy Norel z prostego powodu, Szafirowy peeling tej firmy jest absolutnie rewelacyjny i dla mało problematycznej cery jest po prostu hitem (w moim przekonaniu). Na pewno może śmiało konkurować z zabiegiem mikrodermabrazji. Ciekawa byłam peelingu enzymatycznego z tej firmy.




Jest to peeling zbudowany na bazie bromelainy (pozyskiwanej z ananasa) i papainy (pozyskiwanej z papai). Bardzo podobna podstawa do peelingu enzymatycznego z firmy Dr. Temt. Norel'owski peeling ma bardzo fajną konsystencję - aksamitnego kremu, bardzo delikatny zapach - to bardzo cenię, ponieważ nie lubię kosmetyków pielęgnacyjnych agresywnie powalających zapachem. Peeling ten, jak każdy tego typu produkt enzymatyczny, przeznaczony jest dla każdej cery, a szczególnie dla cery wrażliwej i naczynkowej.
Jednak efekty jego zastosowania "nie powalają na kolana".

1. Skóra jest oczywiście delikatniejsza po jego zastosowaniu, ale nie rewelacyjnie delikatna.
2. Jest lekko rozjaśniona.
3. Producent wspomina o napięciu i nawilżeniu skóry po użyciu tego kosmetyku. Niestety to jest niezauważalne. Skóra wymaga raczej natychmiastowego nawilżenia bezpośrednio po zdjęciu peelingu.
4. Jeśli chodzi o koloryt skóry - niestety bez zmian, jego wyrównanie nie jest nawet dostrzegalne.
5. Wszystko to wskazuje też na to, że naskórek złuszczony jest jednak w stopniu minimalnym, a przecież nie o to tu chodzi.

Cóż trochę się zawiodłam. Ten peeling nie wytrzymuje konkurencji z peelingiem enzymatycznym z Dr. Temt.
Zdecydowanie Dr. Temt jest bezkonkurencyjny w tym starciu.

Natomiast jeśli chodzi o peeling szafirowy z Norela to polecam go nadal każdemu.

czwartek, 23 stycznia 2014

"Wpadka dobrej firmy"?

Jean d'Arcel - marka bardzo znana od wielu lat. Kilka lat temu pracowałam na tych kosmetykach, ale jakoś tak się potoczyło, że od dłuższego czasu nie miałam z nimi styczności. W poszukiwaniu dobrego kremu dla cery bardzo suchej, postanowiłam skorzystać z propozycji tej firmy i wypróbować Creme douceur riche.


W opisie kremu czytamy: "Idealny 24-godzinny krem do pielęgnacji bardzo suchej i wrażliwej skóry, mający na celu zmniejszenie hiperreaktywności skóry i przynoszący natychmiastową ulgę przy nieprzyjemnym uczuciu ściągnięcia skóry." Wydawałoby się, że to krem którego poszukuję.
Krem skomponowany jest z bardzo dobrych składników, które przeznaczone są dla cery suchej, wrażliwej i naczynkowej:
- squalane - to emolient tzw. tłusty, który w stanie czystym może być nawet przyczyną powstawania zaskórników (wysoka komedogenność tego składnika). Jednak użyty produktach do pielęgnacji skóry ma zapobiegać odparowywaniu wody, zmiękcza i wygładza skórę.
- masło Shea - olej roślinny wytwarzany z nasion afrykańskiego drzewa z gatunku Vitellaria paradoxa, jest świetnym środkiem nawilżającym, kojącym i przecizmarszczkowym.
- olejek z amarantusa - z uwagi na dużą zawartość NNKT (Niezbędne Nienasycone Kwasy Tłuszczowe) ma znakomity wpływ na aktywność warstwy rozrodczej naskórka, regeneruje skórę i właściwie jest niezbędny dla prawidłowego funkcjonowania skóry. Olejek z amarantusa zawiera też wit. E.
- olejek z wiesiołka - oprócz wielu innych zalet, znakomicie nawilża skórę i działa na nią kojąco.
- kwas hialuronowy (bez komentarza, hehe, patrz poprzedni post)
- ekstrakt z kasztanowca - ma podobne działanie do witaminy P - uszczelnia i uelastycznia ścianki naczyń krwionośnych, zapobiega ich pękaniu
- ekstrakt z ruszczyka kolczastego - wspomaga walkę z nadmierną kruchością i przepuszczalnością naczyń krwionośnych. Dla wzmocnienia efektu często używany jest w towarzystwie ekstraktu z kasztanowca
i dwa tajemnicze dla mnie składniki - complex Hypo-Calm3 (ma wyciszać skórę) i Anti-Couperose (co znaczy mniej więcej "przeciw naczynkom", zresztą pod nazwą Anti-Couperose wiele firm "wypuściło" kosmetyki (np. Bielenda, Clarena).

Zachęcona tym składem, postanowiłam go wypróbować zanim polecę go innym. Moja skóra idealnie pasuje do opisu umieszczonego w informacji o kremie. I cóż: zapach jest jak dla mnie zbyt intensywny, ale też trzeba przyznać że po paru minutach nie przeszkadza aż tak bardzo. Pierwszy problem jednak to nawilżanie. Bezpośrednio po aplikacji pojawia się uczucie nawet niewielkiego chłodu, co ma uspokajać i koić skórę. Niestety już w kilka minut później skóra nie jest dostatecznie nawilżona, i występuje uczucie "ściągania". Walczyłam z tym kremem dwa tygodnie, nic się nie zmieniło. Skóra bez zmian, a krem musiałam wspomagać innym specyfikiem, aby zapewnić właściwy sposób nawilżenia.
Krem wypróbowałam też na zaprzyjaźnionej klientce, właścicielce skóry mieszanej (normalna + tłusta). Krem otrzymał ocenę pozytywną, ale bez rewelacji. Nie potrafię więc określić dla kogo będzie on odpowiedni.

Trochę jestem zdziwiona takim niedostosowaniem kremu do rodzaju skóry, dla której jest on przeznaczony. Innych cudownych właściwości tego kremu też nie dostrzegłam, może efekty pojawiają się później niż po 2 tygodniach, ale ja nie miałam więcej samozaparcia do tego kosmetyku nie nadającego się ani do suchej ani tym bardziej do bardzo suchej cery. Firma Jean d'Arcel to dobra marka i być może Creme douceur riche to tylko wypadek przy pracy.

wtorek, 21 stycznia 2014

Kwas hialuronowy... czy to już nudne?

W organizmie człowieka, kwas hialuronowy występuje naturalnie jako składnik macierzy międzykomókowej skóry właściwej, odpowiedzialny za wiązanie wody. Niestety wraz z procesem starzenia ilość kwasu hialuronowego maleje, a także obniża się jego zdolność do utrzymywania wody w skórze. Wtedy pojawiają się zmarszczki, a skóra traci swą jędrność i elastyczność.
Jeszcze nie tak dawno kwas hialuronowy był "dobrem ekskluzywnym. Pozyskiwany z grzebieni kogutów, był drogim składnikiem, znacząco wpływającym na cenę kosmetyku.
Dziś, dzięki biotechnologii, jest on produkowany na skalę masową, co wpłynęło na znaczne obniżenie jego ceny oraz powszechność występowania w kosmetykach.


I tak wystarczy wejść do jednej z popularnych "sieciówek" drogeryjnych, by na półkach zobaczyć zatrzęsienie kosmetyków z kwasem hialuronowym. Od toników, mleczek do tańszych i droższych słoiczków z kremami, serum i nie wiem czym jeszcze, wszystkie etykiety dumnie prezentują ten składnik.
I nie ważne, że często tzw. "hyaluronic acid" znajduje się prawie na samym końcu składu INCI, co jak wiemy świadczy o śladowym jego udziale w kosmetyku, ale chodzi o to, że on tam JEST.

Ale jak każda moda przemija, jak coś co staje się ogólno dostępne przestaje być pożądane... to nadchodzi NOWE.
Jest wiele innych ciekawych składników, o rewelacyjnym działaniu i tu dwa przykłady znakomite (w moim przekonaniu):
SYN®-AKE - to nowej generacji heksapeptyd syntetyczny o budowie cząsteczki podobnej do peptydu pochodzącego z jadu węża. Skutecznie neutralizuje mikroskurcze włókien mięśniowych, w sposób podobny do działania jadu kiełbasianego (botuliny). SYN®-AKE silnie wypłyca zmarszczki mimiczne: linie na czole i szyi, bruzdy na policzkach, niweluje efekt „opadających ust” oraz  zmarszczki wokół oczu.
REGU®AGE - wysokowydajny, bez parabenów, kompleks specjalnie oczyszczonych naturalnych peptydów ryżu i soi z biotechnologicznie uzyskiwaną dysmutazą podtlenkową, chroni i wzmacnia delikatną skórę pod oczami jednocześnie zmniejszając pod oczami cienie i opuchliznę oczu.

Czy to nie jest ciekawsze od "nudnego" już "hialuronu"? Myślę, że efekty stosowania kosmetyków z prezentowanymi składnikami, zachwycą nas wszystkie.   




środa, 1 stycznia 2014

Peeling gommage - dla bardzo wymagającej cery

Każda skóra, aby dobrze wyglądać, wymaga stałego złuszczania naskórka. Peelingów jest bardzo wiele, ale czy rzeczywiście wiemy który jest odpowiedni do naszej cery?
Wśród wielu peelingów znajdziemy: peelingi mechaniczne, enzymatyczne i chemiczne. Peelingi mechaniczne na ogół mają postać żelu zawierającego różne drobinki (np. kryształki wosku, pestki moreli, zmikronizowaną krzemionkę itp.), które w czasie pocierania złuszczają martwy naskórek odsłaniając zdrowe warstwy skóry. Jednak stosowanie takiego peelingu na skórze wrażliwej lub naczyniowej może spowodować poważne podrażnienia lub nawet uszkodzenia warstwy lipidowej naskórka. Jeżeli tak się dzieje, to należy zastosować właśnie peeling typu gommage.
Taki peeling nie zawiera drobinek ścierających, w swoim składzie ma enzymy, które powodują naturalne złuszczanie naskórka. Peeling gommage działa podobnie jak gumka ścierająca.

Czym więc różni się gommage od zwykłego peelingu enzymatycznego? Peeling enzymatyczny nakładamy na zwilżoną skórę, czekamy aż wyschnie i zmywamy go letnią wodą. Peeling gommage w kilka minut po nałożeniu lekko przysycha, wówczas masujemy twarz okrężnymi ruchami, ścierając w ten sposób kosmetyk z twarzy pozbywamy się martwego naskórka. Oczywiście resztki (jeśli zostaną na twarzy) zmywamy ciepłą wodą.
Peelingi gommage są delikatniejsze w działaniu niż peelingi enzymatyczne. Nie zawierają np. kwasów, które często mogą wywołać podrażnienia skóry wrażliwej. Należy jednak wziąć pod uwagę, że pierwsze zastosowanie gommage na ogół nie da zbyt dużych efektów, ale stosowanie tego rodzaju peelingu regularnie (1-2 razy w tygodniu) świetnie oczyści skórę i przywróci jej znakomity, zdrowy wygląd.

Godnym polecenia peelingiem gommage jest austriacki produkt z laboratorium Dr. Temt.


Peeling ten może być stosowany zarówno do twarzy i do ciała. W łagodny sposób usuwa martwe komórki naskórka. Już po pierwszej aplikacji widać efekty w postaci wyrównanego kolorytu, usunięcia drobnych zanieczyszczeń. Pozostawia skórę jedwabiście gładką, super przyjemną w dotyku. Następne aplikacje wzmacniają te efekty. Jeden z lepszych produktów tego typu na rynku.
Zabiegi takie można wykonywać w gabinetach kosmetycznych, lub zakupić mniejsze opakowania (w gabinetach) do stosowania samodzielnie w ramach pielęgnacji domowej.

Peeling ten używam od kilku miesięcy, jest świetnym rozwiązaniem dla skóry nadwrażliwej i naczynkowej, gdzie trzeba bardzo uważać, aby poprzez złuszczanie naskóra nie spowodować pogorszenia jej stanu.