niedziela, 3 listopada 2013

Czy mikrodermabrazja ma konkurencję?

Tytułowe pytanie może trochę przesadzone, ale... Kilka słów o moim "odkryciu" październikowym.  

Sapphire Peeling czyli peeling szafirowy




Kilka lat temu używałam peelingu perłowego z tej firmy, ale nie wzbudzał on we mnie wielkich zachwytów, owszem był niezły, ale to tylko tyle.
Zastanawiałam się więc, czy peeling szafirowy - z dumnym napisem na opakowaniu "alternatywa dla mikrodermabrazji" - nie okaże się jedynie fajnym peelingiem jak kilka innych, które obecnie są popularne. A tu jednak wielka, mega pozytywna niespodzianka...

Subtelna emulsja, o ładnej konsystencji, z delikatnie wyczuwalnymi drobinkami (zmikronizowane kryształki szafiru?). No i, choć to mało istotne, piękny, jasny szafirowy kolor. Miałam wrażenie, że to chyba jednak za mało jak na wysoką skuteczność peelingu. 
Byłam jednak w dużym błędzie.

Peeling działa rewelacyjnie, złuszcza zewnętrzne warstwy naskórka, w efekcie ujednolica koloryt i rozjaśnia skórę. Po zastosowaniu skóra jest idealnie gładka i miękka w dotyku. Efekt jest widoczny tzw. gołym okiem.

Ale tu od razu pojawiło się następne pytanie, peeling świetny, ale co dalej z mikrodermą? No cóż, nie zastąpi on tego zabiegu we wszystkich sytuacjach, ale w przypadkach zwykłej pielęgnacji skóry, na pewno można go użyć "zamiast".  I następny problem, czy każdy będzie mógł kupić sobie małe opakowanie tego kosmetyku, czy pozostanie on "do użytku profesjonalnego", zgodnie z przeznaczeniem określonym przez producenta i umieszczoną informacją na opakowaniu.

A jako podsumowanie, to tylko jedno słowo - rewelacja.
 

1 komentarz: