Manicure tytanowy |
- łatwość wykonania - pomalowany podkładem paznokieć zanurzamy w pudrze... i to właściwie wszystko, zabezpieczamy paznokieć topem - wysuszaczem i już
- nie używamy lamp
- french - to po prostu powstaje "sam", nikt nie musi obawiać się, że linia uśmiechu nie będzie perfekcyjna
- trwałość rewelacyjna - po dwóch tygodniach - ani śladu usterek
- wybór kolorów - ogromny
A jakie minusy? (niestety są)
zdejmowanie koloru - cóż delikatnie mówiąc - masakra (hehe) - kompres z acetonu po 10 minutach nie daje żadnego rezultatu, po 20 minutach pojawia się lekko kleista cienka warstwa, ale pod spodem kolor dalej trzyma się paznokcia. Po blisko godzinie "tytan" zmienia się w kleistą maź, której bardzo trudno się pozbyć. No cóż męczyłam się blisko godzinę z doprowadzeniem do stanu wyjściowego 3 paznokci. Fakt, że ten rodzaj manicure wytrzymuje 4-5 tygodni, powoduje także ogromne trudności z jego zdejmowaniem.
Byłam bardzo zachwycona tymi kolorowymi pudrami, ale moja euforia bardzo przygasła. Usuwanie "tytanu" przez godzinę, bardzo zmniejsza jego atrakcyjność i szczerze mówiąc nie wiem, jak zareagują klientki, które za jakiś czas zechcą zmienić kolor. Zdejmowanie "tytanu" frezarką jest rozwiązaniem nie do przyjęcia (w moim przekonaniu). Jednak trzeba przyznać, tradycyjna już hybryda jest zdecydowanie łatwiejsza w usuwaniu.
Czy ta wada manicure tytanowego wpłynie negatywnie na jego popularność? Zdecydowanie sądzę, że tak.